Perspektywa Andrzeja:
Znajdując się przy moim mieszkaniu, otworzyłem drzwi i zacząłem całować Edytę. Nasze pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz bardziej zachłanne. Nie czekając dłużej powoli zacząłem rozpinać suwak sukienki, na co dziewczyna nie pozostała mi dłużna i ściągnęła ze mnie bluzkę. Zwinnym ruchem rzuciłem sukienkę w kąt pokoju i zrzuciłem ze siebie spodnie. Edyta na prawdę wyglądała w samej bieliźnie bardzo seksownie. Popchnąłem ja na łóżko i zacząłem całować. Nasze języki toczyły wojnę, a w tym czasie zdjąłem z dziewczyny bieliznę. Ona natychmiast zrobiła to samo z moimi bokserkami. Zacząłem delikatnie całować jej piersi i słyszałem jej jęki. Szybkich ruchem wszedłem w dziewczynę, która wygięła ciało w łuk. Moje ruchy były coraz szybsze, a jęki i wzdychania roznosiły się po pokoju. Gdy nasza przyjemność osiągnęła szczyt, opadliśmy na łóżko.
-Oj Wrona, jesteś cudowny.
-Heh, tobie też niczego nie brakuję.
-Nie rozumiem dlaczego ta cała Marta cięrzuciła. - Gdy usłyszałem to zdanie od razu powróciły wszystkie wspomnienia i uczucia.
-Sory Edytko, ale ja już idę spać- powiedziałem i odwróciłem się do okna
-Przepraszam cię Andrzej ale mam rację. Przecież jesteś dobry w łóżku i ta idiotka jest chyba nienormalna. Dobranoc.
Nic już nie odpowiedziałem a w mojej głowie zaczęły się tworzyć myśli "Marta nie jest idiotką! Jest moją drugą połówką serca, ale chyba muszę nauczyć się żyć bez niej, chociaż to pewnie będzie niemożliwe" Popatrzyłem w okno, a moich oczach pojawiły się łzy.
Perspektywa Marty:
Byłam w centrum Warszawy już prawie 2,5h. Kupiłam parę butów, szalik, rękawiczki, parę ozdób świątecznych oraz żywą piękną choinkę. Po spakowaniu wszystkiego do samochodu, ruszyłam w stronę kawiarni. Znajdując się w środku zamówiłam kawę oraz ciastko. W pewnym momencie zauważyłam znajomą sylwetkę, jak się okazało była to Ola. Ona również mnie zauważyła i od razu do mnie podeszła.
-Cześć Martuś - powiedziała i przytuliła mnie
-Hej Ola. - powiedziałam biorąc łyk kawy
-A więc tutaj uciekłaś.
-Jak widać - westchnęłam - Ola, proszę cię nie mów nikomu.
-Obiecuję.
-A tak w ogóle to co robisz w stolicy? Powinnaś być teraz z Karolem w Bełchatowie, przecież za tydzień święta
-Na razie zostanę tutaj, pokłóciłam się z Karolem.
-Jak to? O co?
-O to, że na ciebie tak najechał bezpodstawnie. Dałam mu 3 dni na wyznanie prawdy Andrzejowi.
-Ola, nie ma sensu...
-On cały czas o tobie myśli zrozum ja nie mogę tego tak zostawić, w końcu to przez mojego chłopaka oboje jesteście nieszczęśliwi.
-Mi też nie jest łatwo, ja wciąż go kocham, ale Karol ma rację.
-Nie, nie ma! I Przestań już się tak obwiniać! Lepiej mów jak tam przygotowania do świąt? A gdzie ty w ogóle mieszkasz?
-Paweł pozwolił mi mieszkać u niego w domu bo on i tak mieszka w Bełchatowie. A dzisiaj właśnie byłam na zakupach świątecznych.
-Marta? Wyjeżdżasz do rodziców na święta?
-Oszalałaś? Po tym wszystkim? Nie ma mowy! Ustroję sobie pięknie dom, wypożyczę ciekawą książkę i tak spędzę tegoroczne święta.
-A może...
-Nie Ola, ja teraz właśnie potrzebuję samotności.
Perspektywa Oli:
-Nie Ola, ja teraz właśnie potrzebuję samotności.- powiedziała Marta a ja pomyślałam " Nie samotności lecz Andrzeja,ja już wam pomogę"
-Jak tam chcesz, ja już muszę lecieć bo muszę załatwić ważną sprawę. Pa kochana.
Pożegnałam się z przyjaciółką i szybkim krokiem udałam się do samochodu. Gdy wsiadłam od razu wybrałam numer do Karola
-Ola ja...
-Karol, masz teraz szansę zrehabilitować się. Jedź teraz do Wrony i powiedz mu całą prawdę, tylko proszę cię zrób to. Jutro zadzwonię.
-Dobra, a stało się coś?
-Jedź. - powiedziałam i rozłączyłam się
Perspektywa Karola:
Po telefonie od Oli od razu się ubrałem i mimo późnej godziny ruszyłem w stronę domu Andrzeja. Strasznie byłem zdenerwowany, cholernie się bałem jego reakcji. Znajdując się pod odpowiednim blokiem wszedłem po schodach i zapukałem w drzwi nr.8. Po paru minutach czekania drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazała się dziewczyna:
-Tak? Co chcesz tak późno?
-Nie jesteśmy na ty po pierwsze, a po drugie to ja do Andrzeja. - powiedziałem wchodząc do mieszkania
-Mało mnie to obchodzi frajerze, wynoś się stąd!
Chciałem coś powiedzieć lecz w tym momencie do przedpokoju wszedł Wrona
-O kochanie, ten miły pan właśnie do ciebie - powiedziała i wbiła się w usta środkowego.
-Idź spać dalej kochanie.- tak jak kazał dziewczyny po chwili już nie było
-Co się do mnie sprowadza tak późną porą?
-Co ta baba to robi?
-Nie baba, tylko dziewczyna, moja dziewczyna.
-Przecież ona jest wredna i nienormalna, chyba nie słyszałeś jak mnie powitała milutko. - powiedziałem sarkastycznie
-O co ci kurwa chodzi? Marta mnie nie kocha, a nie mam zamiaru być całe życie sam!
-Ona cię kocha!
-Karol, stary przecież jasno mi wszystko powiedziała.
-To wszystko moja wina, to ja na nią nawrzeszczałem, obwiniałem ją, kazałem jej się wynosić. Wtedy na tym szpitalnym korytarzu wszystkie moje emocje sięgnęły zenitu i ja strasznie wybuchłem, zaczął krzyczeć, mówiłem że ty przez nią cierpisz i... i prawie ją uderzyłem. Nie chciałem tego wszystkiego...
-Czekaj czekaj. Karol czy ty tak na serio mówisz to wszystko?
-Tak, już teraz wiem że nie powinienem się wtrącać. Przepraszam. Bardzo mi przykro. - gdy to powiedziałem poczułem uderzenie w twarz.
-Wypieprzaj i to już!! Nienawidzę cię!!! Nigdy ci nie wybaczę!!
-Endrju przepraszam.
-Wynoś się bo nie ręczę za siebie!
Wyszedłem z mieszkania Andrzeja i z chusteczką przy nosie ruszyłem do samochodu.
Perspektywa Andrzeja:
Gdy Karol wyszedł, usiadłem oparty o ścianę i po prostu zacząłem płakać. Jak on mógł coś takiego zrobić? Takie z niego przyjaciel jak widać. W pewnym momencie ktoś obok mnie usiadł.
-Co się stało kochanie?
-To jego wina rozumiesz? To wszystko przez niego.
-Ale co?
-To przez niego Marta mnie zostawiła. Straciłem przyjaciela na zawsze... ale może chociaż ją uda mi się odzyskać.
-Andrzej posłuchaj mnie, ja jestem kobietą i jeśli my mówimy, że kogoś nie kochamy to go na prawdę nie kochamy. Uwierz mi. Straciłeś przyjaciela, straciłeś Martę bezpowrotnie. Pamiętaj od teraz ja zawszę będę przy tobie bo cię kocham.
-Jak ja go nienawidzę...
Powiedziałem i spojrzałem na Edytę, delikatnie ją pocałowałem. Dziewczyna przytuliła mnie bardzo mocno. Właśnie tego teraz potrzebuję, ale najchętniej bym stąd uciekł jak najdalej od tej chorej rzeczywistości
wtorek, 22 grudnia 2015
piątek, 18 grudnia 2015
Rozdział 27
Tydzień później
Perspektywa Marty:
Przeprowadziłam się do mieszkania Pawła w Warszawie. Jego dom jest na prawdę wspaniały.Znajduje się tutaj: kuchnia, salon, sypialnia, garderoba, przedpokój, łazienka oraz balkon. Przed domem znajdowała się piękna altana oraz cudowny ogród. Swoją drogą Zati ma całkiem dobre wyczucie stylu. Nadal nie wierze w to, że będę w tym pałacu mieszkała. Cieszę się, że mam takiego wspaniałego przyjaciela. Przez ten tydzień za wiele się nie zmieniło, dostałam pracę w jednej z firm i zaczynam od następnego poniedziałku. Dzisiaj sobota, a za niedługo święta więc muszę wybrać się na małe zakupy. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż, wsiadłam w samochód i ruszyłam Warszawską ulicą przed siebie.
Perspektywa Karola:
Wstałem jak zawsze rano o 8, ubrałem się i zszedłem do kuchni na śniadanie. Ola siedziała przy stole i kroiła warzywa.
-Dzień dobry księżniczko- powiedziałem całując dziewczynę w czubek głowy
-Nie mogę tak dłużej - powiedziała i spojrzała na mnie
-Ale jak? O co chodzi?
-Nie mogę dalej patrzeć na tą chorą sytuacje Andrzeja. On cierpi.
-Nie prawda, przecież normalnie chodzi na treningi i nareszcie wziął się w garść. Teraz jest normalnie, mówiłem, że gdy Marta odejdzie wszystko się zmieni.
-Karol kurcze, nie o to chodzi. On trenuje tylko dlatego, żeby nie myśleć o niej. Pamiętasz jak u niego przedwczoraj byliśmy? Gdy ty parkowałeś samochód, a ja weszłam do mieszkania Wronki to on miał włączoną smutną muzykę i oglądał zdjęcia swoje z Martą.
-To nic nie znaczy, ja widzę że to wszystko na dobre wyszło.
-Nie Karol, mam dość tego! Jestem kobietą i widzę jak on cierpi! Masz teraz do niego zadzwonić i wszystko mu wyjaśnić, a on ma zadzwonić do Marty i ją tutaj sprowadzić!
-Nie zrobię tego.
-Ale ja zrobię.
-Olu - powiedziałem łapiąc ją za ręce.- nie mieszajmy się do tego
-A co do tej pory robiłeś?! Jak ty byś się czuł na miejscu Andrzeja?
-Olka przestań!
-To ty przestań wpieprzać się z butami w czyjeś życie!!
-Ja tylko chce jak najlepiej. Nie widzisz tego?
-Jakoś nie bardzo. Mam cię już dosyć, wspierałam cię jak mogłam, już raz im wszystko zepsułeś. Teraz ci na to nie pozwolę. Wyprowadzam się.
-Co? Nie możesz?
-Mogę! Wyjeżdżam do Warszawy, a ty przemyśl to wszystko. Masz 3 dni na powiedzenie wszystkiego Andrzejowi, po upływie czasu przyjeżdżam tutaj i to ja mu wszystko powiem.- powiedziała wkurzona Ola i poszła do sypialni.
Siedziałem w kuchni i myślałem nad tym wszystkim , może rzeczywiście źle postąpiłem. Po chwili zobaczyłem ubierającą się Olę z walizką przy boku.
-3 dni Karol.
Powiedziała i znikła za drzwiami. Postanowiłem dzisiaj odpuścić sobie trening więc napisałem SMSa do trenera, że źle się czuję. Położyłem się na kanapie i zacząłem zastanawiać się co dalej robić.
Perspektywa Andrzeja:
Minął już tydzień. Za wiele się nie działo, no może poza tym, że codziennie chodzę na rehabilitację i bardzo możliwe, że niedługo moja ręka będzie w pełni sprawna. Bardzo tęsknie za Martą, za jej uśmiechem, błękitnymi oczami i jej ciepłymi pocałunkami. Czy dzwoniłem? No oczywiście, że tak, chyba ze 100 razy lecz nie odbierała. Byłem u niej w mieszkaniu i dowiedziałem się, że się przeprowadziła. Czyli jednak Karol miał rację. Rozmawiałem nawet z Pawłem, ale on też nic nie wie. Po 4 dniach załamania i poszukiwań, zrezygnowałem. Skoro mnie nie kocha to trudno muszę się z tym pogodzić. Ostatnio zaprzyjaźniłem się z Edytą, tą pielęgniarką. Dowiedziałem się, że ją też chłopak porzucił bez słowa wyjaśnienia. Bardzo ją polubiłem przy niej chociaż na chwilę zapominam o Marcie.
Po skończonej rehabilitacji, pojechałem do szpitala po Edytę, gdyż umówiłem się z nią dzisiaj na wspólny wypad do klubu. Gdy znalazłem się w środku od razu ją dostrzegłem.
-Hej, i jak możemy już jechać?
-Tak idę się przebrać, ale wiesz, że będziesz mnie musiał podwieźć do domu, żebym założyła sukienkę?
-Domyślam się - powiedziałem
Gdy dziewczyna pobiegła do pokoju przebrać się ktoś podszedł do mnie. Tym kimś był Paweł.
-O siema Zator.
-Co ty się przyjaźnisz z tą pielęgniarką?
-No tak, idziemy zaraz razem do klubu.
-Stary, a Marta?
-Przecież mnie nie kocha, jest sobota nie mam zamiaru siedzieć w domu.
-Nie rób tego Andrzej, odpuść sobie tą Edytę.
-A ty co? Dobry duszek? Teraz się o mnie troszczysz? Jestem wolny i jeśli będę chciał to przelecę tą pielęgniareczkę bo ona ewidentnie na mnie leci.
-Jesteś popieprzony Wrona.
Nie odpowiedziałem, gdyż obok mnie pojawiła się Edyta.
-To idziemy - uśmiechnąłem się - Na razie Paweł
Po paru minutach jazdy, byliśmy pod domem pielęgniarki.
-Chodź, nie będziesz przecież w aucie siedział.
Mieszkanie dziewczyny było całkiem ładne. Usiadłem na kanapie i zacząłem oglądać gazetę. Po ok. 30 min. z pokoju wyszła Edyta, wyglądała bardzo seksownie.
-Łoł, wyglądasz nieziemsko
-Dziękuję - uśmiechnęła się zalotnie.
Do klubu dotarliśmy ok. 21. Zamówiliśmy po drinku, a później zaczęliśmy tańczyć. Po kolejnym kieliszku wódki, Edyta zaciągnęła mnie na parkiet i zaczęła tańczyć przy mnie coraz odważniej, w pewnym momencie po prostu mnie pocałowała, nasze języki zaczęły toczyć walkę, a ja przerwałem:
-Chodź do mnie- powiedziałem jej na ucho i pociągnęłam za sobą do taksówki.
sobota, 12 grudnia 2015
Rozdział 26
Perspektywa Marty:
Wybiegłam z płaczem ze szpitala. Bardzo mnie zabolało to co Karol mi powiedział. Przecież to wszystko moja wina, gdybym nie wróciła do życia Andrzeja to on teraz normalnie by grał i funkcjonował. Nie chciałam wracać do pustego domu, więc skierowałam się pod adres Pawła. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Wiedziałam, że on jedyny mnie wysłucha i coś doradzi. Stanęłam przed drzwiami jego domu i zadzwoniłam do drzwi.
-Cześć. Nie przeszkadzam?
-Cześć, jasne że nie. Wchodź.
Gdy weszłam do środka, ściągnęłam kurtkę i spojrzałam na Zatiego.
-Marta, dlaczego płakałaś stało się coś? - spytał z troską w głosie
-Nie płakałam...
-Nie kłam, przecież widzę. Mi możesz o wszystkim powiedzieć.
-Ja nie wiem, czuje się taka bezsilna - powiedziałam i wybuchnęłam płaczem, a Paweł od razu mnie przytulił.
-Chodź do salonu, wszystko mi opowiesz.
Upijając łyk kawy, którą siatkarz mi zrobił, powiedziałam mu dlaczego Andrzej jest w szpitalu oraz o tym co Karol mi wykrzyczał.
-Marta, ja nie chcę usprawiedliwiać Karola, ale on był w szoku. Na pewno tak nie myśli.
-Uwierz mi, że on tak myśli. Ostatnio też tak było, a poza tym to ma on rację. Gdybym się nie pojawiła po raz kolejny w życiu Andrzeja jemu by się nic nie stało i dalej żył by normalnie.
-Nie mów tak to nie twoja wina. Obiecuję, że pogadam z Kłosem.
-Nie, proszę cię Paweł. Karol nawet nie może się dowiedzieć, że ja u ciebie byłam. Rozumiesz?
-No dobrze, jak chcesz. A co dalej zrobisz?
-Chyba będę musiała zniknąć.
-Co kurwa?? Nie waż się tego robić! - Paweł wstał i wkurzony odwrócił się w stronę okna.
-Paweł, ja muszę. Ja nie mogę dalej krzywdzić Andrzeja, a przy okazji Karola...
-Ty wiesz jak Andrzej cie kocha? On się załamie.
-A co myślisz, że ja go nie kocham?! - podniosłam ton głosu i spojrzałam na libero
-Marta, pomyśl sama ile ty mu krzywdy wyrządzisz zostawiając go.
-Muszę to zrobić. Tak będzie lepiej. Lepiej dla niego.
-To tylko twoja opinia. Posłuchaj mnie... idź z nim pogadać o tym jak Karol postąpił i powiedz mu wszystko co leży na serduchu.
-Nie Paweł. Pójdę dzisiaj do niego, ale tylko po to, żeby się z nim rozstać.
-To nie jest dobre wyjście.
-Jest, a przynajmniej dla niego. O mnie się nie martw, znajdę mieszkanie w Warszawie i dam jakoś radę.
-Ja mam mieszkanie w stolicy. Spokojnie możesz tam mieszkać. Wiesz, że zawszę ci pomogę, ale i tak nie popieram tej decyzji.
-Napisz mi adres i daj klucze, proszę.
Tak jak chciałam, Zati podał mi adres mieszkania i wręczył klucze.
-Uważaj tam na siebie Marta.- powiedział czułym głosem
-Dziękuję, wspaniały jesteś, a i proszę Cię nie mów nikomu gdzie jestem i w ogóle nie mów o tym spotkaniu okej?
-Okej - powiedział i delikatnie mnie pocałował w czoło.
Wyszłam z domu siatkarza i spokojnie szłam w stronę szpitala.
Perspektywa Andrzeja:
-Czemu jej nie zatrzymałeś do cholery??!!!
-Andrzej, nie mogłem nic zrobić.
-Albo nie chciałeś co? Już raz kłamałeś i co może mam ci teraz wierzyć bezgranicznie?!
-Stary... uspokój się...
-Ty jesteś szczęśliwy, masz Olkę która zawsze cię wspiera, pomaga. A ja to co? Nie zasłużyłem na taką osobę? Nawet nie wiesz jak ja ją cholernie kocham, tak ja ty Olę, albo nawet i bardziej.
-Wiem, ja rozumiem.
-Nic nie rozumiesz!! Wyjdź. Powiedziałem wyjdź!!!
Gdy Karol wyszedł położyłem się i starałem się trochę opanować. Może ona się wystraszyła albo... sam nie wiem. Wiem tylko jedno, na 200% mnie kocha. Z tą myślą zasnąłem. Obudziła mnie pielęgniarka.
-Panie Andrzeju, ma pan gościa. Może wejść?
-Jeśli to Karol to nie.
-Nie to nie pana przyjaciel, tylko jakaś kobieta.
-Nie wiem już sam czy to jest mój przyjaciel. Dobrze niech wejdzie.
Stanąłem przy oknie z cichą nadzieją w sercu, że do sali wejdzie Marta. Moje serce nie zawiodło, bo po paru sekundach ujrzałem ją.
-Marta... wiedziałem, że przyjdziesz - powiedziałem z radością i podszedłem do niej, żeby ją przytulić lecz ona momentalnie się cofnęła.
-Andrzej musimy porozmawiać.
-Coś się stało?
-Nie możemy być razem.
Po tych słowach nogi się pode mną ugięły.
-Ale, ale jak to? Dlaczego?
Widziałem, że się nad czymś waha, zastanawia.
-Ja cię nie kocham. - powiedziała cicho ze spuszczoną głową, a moje serce rozwaliło się na milion kawałków.
-Co? Nie kłam, przecież tyle razy powtarzałaś, że mnie kochasz, że jestem dla ciebie wszystkim... przez cały ten czas kłamałaś?
-Przykro mi Andrzej...
-Powiedz mi to prosto w oczy, powiedz mi to, że mnie kochasz!! - podszedłem do niej bliżej, ale nie spojrzała na mnie tylko się odwróciła i podeszła do drzwi. Nacisnęła klamkę i spojrzała na mnie unikając mojego wzroku, powiedziała:
-Żegnaj Andrzej. - a ja zauważyłem jak jedna łza za drugą płynie jej po policzku.
Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko było kłamstwem. Moje starania, nasze plany, wszystko odeszło, razem z Martą. Siedziałem na łóżku patrząc przez okno na jasny księżyc i zastanawiałem się dlaczego tak jest? Dlaczego nie mogę, mieć normalnego życia, szczęśliwej rodziny, tak bardzo tego pragnę. Moje rozmyślanie przerwał dźwięk zamykający się drzwi, odwróciłem się i zobaczyłem wchodzącą pielęgniarkę.
-Dzień dobry Panie Andrzeju, przyniosłam leki - powiedziała i podała mi 2 tabletki - stało się proszę Pana?
-Andrzej jestem - powiedziałem i sztucznie się uśmiechnąłem
-Edyta, no to dlaczego pan.. znaczy dlaczego siedzisz taki przybity?
-Wiesz jak to jest kiedy wali ci się cały świat? Kiedy nie masz już siły, nie wiesz co robić dalej ze swoim marnym życiem? - powiedziałem patrząc w okno
-Wiem- spojrzałem na dziewczynę, która zrobiła się smutna.
-Przepraszam nie wiedziałem
-Nic się nie stało, ja już pójdę pacjenci czekają.
-Okej, a wiesz może czy można się na własne życzenie wypisać?
-Tak można, ale powinieneś jeszcze parę dni zostać.
-Nie chcę, na prawdę.
-To w takim razie idź jutro do ordynatora i się wypisz. - powiedziała Edyta i wyszła z sali
Bardzo fajna z niej dziewczyna na oko widać, że wiele przeszła. Ja nie mogę dłużej w tym szpitalu przebywać. Od jutra zaczynam całkiem nowy rozdział w moim życiu zatytułowany "Kariera".
Wybiegłam z płaczem ze szpitala. Bardzo mnie zabolało to co Karol mi powiedział. Przecież to wszystko moja wina, gdybym nie wróciła do życia Andrzeja to on teraz normalnie by grał i funkcjonował. Nie chciałam wracać do pustego domu, więc skierowałam się pod adres Pawła. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Wiedziałam, że on jedyny mnie wysłucha i coś doradzi. Stanęłam przed drzwiami jego domu i zadzwoniłam do drzwi.
-Cześć. Nie przeszkadzam?
-Cześć, jasne że nie. Wchodź.
Gdy weszłam do środka, ściągnęłam kurtkę i spojrzałam na Zatiego.
-Marta, dlaczego płakałaś stało się coś? - spytał z troską w głosie
-Nie płakałam...
-Nie kłam, przecież widzę. Mi możesz o wszystkim powiedzieć.
-Ja nie wiem, czuje się taka bezsilna - powiedziałam i wybuchnęłam płaczem, a Paweł od razu mnie przytulił.
-Chodź do salonu, wszystko mi opowiesz.
Upijając łyk kawy, którą siatkarz mi zrobił, powiedziałam mu dlaczego Andrzej jest w szpitalu oraz o tym co Karol mi wykrzyczał.
-Marta, ja nie chcę usprawiedliwiać Karola, ale on był w szoku. Na pewno tak nie myśli.
-Uwierz mi, że on tak myśli. Ostatnio też tak było, a poza tym to ma on rację. Gdybym się nie pojawiła po raz kolejny w życiu Andrzeja jemu by się nic nie stało i dalej żył by normalnie.
-Nie mów tak to nie twoja wina. Obiecuję, że pogadam z Kłosem.
-Nie, proszę cię Paweł. Karol nawet nie może się dowiedzieć, że ja u ciebie byłam. Rozumiesz?
-No dobrze, jak chcesz. A co dalej zrobisz?
-Chyba będę musiała zniknąć.
-Co kurwa?? Nie waż się tego robić! - Paweł wstał i wkurzony odwrócił się w stronę okna.
-Paweł, ja muszę. Ja nie mogę dalej krzywdzić Andrzeja, a przy okazji Karola...
-Ty wiesz jak Andrzej cie kocha? On się załamie.
-A co myślisz, że ja go nie kocham?! - podniosłam ton głosu i spojrzałam na libero
-Marta, pomyśl sama ile ty mu krzywdy wyrządzisz zostawiając go.
-Muszę to zrobić. Tak będzie lepiej. Lepiej dla niego.
-To tylko twoja opinia. Posłuchaj mnie... idź z nim pogadać o tym jak Karol postąpił i powiedz mu wszystko co leży na serduchu.
-Nie Paweł. Pójdę dzisiaj do niego, ale tylko po to, żeby się z nim rozstać.
-To nie jest dobre wyjście.
-Jest, a przynajmniej dla niego. O mnie się nie martw, znajdę mieszkanie w Warszawie i dam jakoś radę.
-Ja mam mieszkanie w stolicy. Spokojnie możesz tam mieszkać. Wiesz, że zawszę ci pomogę, ale i tak nie popieram tej decyzji.
-Napisz mi adres i daj klucze, proszę.
Tak jak chciałam, Zati podał mi adres mieszkania i wręczył klucze.
-Uważaj tam na siebie Marta.- powiedział czułym głosem
-Dziękuję, wspaniały jesteś, a i proszę Cię nie mów nikomu gdzie jestem i w ogóle nie mów o tym spotkaniu okej?
-Okej - powiedział i delikatnie mnie pocałował w czoło.
Wyszłam z domu siatkarza i spokojnie szłam w stronę szpitala.
Perspektywa Andrzeja:
-Czemu jej nie zatrzymałeś do cholery??!!!
-Andrzej, nie mogłem nic zrobić.
-Albo nie chciałeś co? Już raz kłamałeś i co może mam ci teraz wierzyć bezgranicznie?!
-Stary... uspokój się...
-Ty jesteś szczęśliwy, masz Olkę która zawsze cię wspiera, pomaga. A ja to co? Nie zasłużyłem na taką osobę? Nawet nie wiesz jak ja ją cholernie kocham, tak ja ty Olę, albo nawet i bardziej.
-Wiem, ja rozumiem.
-Nic nie rozumiesz!! Wyjdź. Powiedziałem wyjdź!!!
Gdy Karol wyszedł położyłem się i starałem się trochę opanować. Może ona się wystraszyła albo... sam nie wiem. Wiem tylko jedno, na 200% mnie kocha. Z tą myślą zasnąłem. Obudziła mnie pielęgniarka.
-Panie Andrzeju, ma pan gościa. Może wejść?
-Jeśli to Karol to nie.
-Nie to nie pana przyjaciel, tylko jakaś kobieta.
-Nie wiem już sam czy to jest mój przyjaciel. Dobrze niech wejdzie.
Stanąłem przy oknie z cichą nadzieją w sercu, że do sali wejdzie Marta. Moje serce nie zawiodło, bo po paru sekundach ujrzałem ją.
-Marta... wiedziałem, że przyjdziesz - powiedziałem z radością i podszedłem do niej, żeby ją przytulić lecz ona momentalnie się cofnęła.
-Andrzej musimy porozmawiać.
-Coś się stało?
-Nie możemy być razem.
Po tych słowach nogi się pode mną ugięły.
-Ale, ale jak to? Dlaczego?
Widziałem, że się nad czymś waha, zastanawia.
-Ja cię nie kocham. - powiedziała cicho ze spuszczoną głową, a moje serce rozwaliło się na milion kawałków.
-Co? Nie kłam, przecież tyle razy powtarzałaś, że mnie kochasz, że jestem dla ciebie wszystkim... przez cały ten czas kłamałaś?
-Przykro mi Andrzej...
-Powiedz mi to prosto w oczy, powiedz mi to, że mnie kochasz!! - podszedłem do niej bliżej, ale nie spojrzała na mnie tylko się odwróciła i podeszła do drzwi. Nacisnęła klamkę i spojrzała na mnie unikając mojego wzroku, powiedziała:
-Żegnaj Andrzej. - a ja zauważyłem jak jedna łza za drugą płynie jej po policzku.
Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko było kłamstwem. Moje starania, nasze plany, wszystko odeszło, razem z Martą. Siedziałem na łóżku patrząc przez okno na jasny księżyc i zastanawiałem się dlaczego tak jest? Dlaczego nie mogę, mieć normalnego życia, szczęśliwej rodziny, tak bardzo tego pragnę. Moje rozmyślanie przerwał dźwięk zamykający się drzwi, odwróciłem się i zobaczyłem wchodzącą pielęgniarkę.
-Dzień dobry Panie Andrzeju, przyniosłam leki - powiedziała i podała mi 2 tabletki - stało się proszę Pana?
-Andrzej jestem - powiedziałem i sztucznie się uśmiechnąłem
-Edyta, no to dlaczego pan.. znaczy dlaczego siedzisz taki przybity?
-Wiesz jak to jest kiedy wali ci się cały świat? Kiedy nie masz już siły, nie wiesz co robić dalej ze swoim marnym życiem? - powiedziałem patrząc w okno
-Wiem- spojrzałem na dziewczynę, która zrobiła się smutna.
-Przepraszam nie wiedziałem
-Nic się nie stało, ja już pójdę pacjenci czekają.
-Okej, a wiesz może czy można się na własne życzenie wypisać?
-Tak można, ale powinieneś jeszcze parę dni zostać.
-Nie chcę, na prawdę.
-To w takim razie idź jutro do ordynatora i się wypisz. - powiedziała Edyta i wyszła z sali
Bardzo fajna z niej dziewczyna na oko widać, że wiele przeszła. Ja nie mogę dłużej w tym szpitalu przebywać. Od jutra zaczynam całkiem nowy rozdział w moim życiu zatytułowany "Kariera".
piątek, 4 grudnia 2015
Rozdział 25
Perspektywa Marty:
Siedziałam przed salą operacyjną już 3 godzinę, a razem ze mną Ola, bo Karol grał w meczu. Andrzej musiał od razu mieć zoperowaną rękę i poskładane żebra. Bardzo się o niego bałam, pielęgniarka powiedziała mi, że jest bardzo słaby ale mimo wstrząśnięcia mózgu musi zostać przeprowadzona operacja ręki, gdyż bez niej siatkarz nie będzie już miał szans na powrót do gry.
-Marta, masz przyniosłam ci kawę - powiedziała Ola i wręczyła mi kubek z gorącym napojem
-Dziękuję - powiedziałam cicho - kiedy ta operacja się kurwa skończy?!
-Spokojnie, przecież wiesz że wszystko będzie dobrze.
-A jeśli nie będzie, ta pielęgniarka mówiła, że jest bardzo słaby. A jeśli on...
-Nie i nawet nie waż się tak mówić i myśleć - przerwała mi przyjaciółka.
W sumie miała rację, Andrzej jest silny i da radę, teraz tylko trzeba czekać na jakieś wieści. Bo kolejnej godzinie siedzenia na korytarzu drzwi sali operacyjnej się otworzyły. Wstałam momentalnie z krzesła i podbiegałam do wychodzącego lekarza:
-I jak panie doktorze?
-Były pewne komplikacje i ...
-Co proszę? - przerwałam mu ze łzami w oczach
-Spokojnie wszystko już jest dobrze, ręka pana Wrony jest już włożona w ortezę, a żebra zostały poskładane, także wszystko będzie dobrze - lekarz uśmiechnął się do mnie
-Mogę do niego wejść?
-Tak oczywiście, pani chłopak leży na sali nr. 6. Wybudził się już, ale proszę go za bardzo nie przemęczać. - powiedział i poszedł
-Olka lecę do 6. - powiedziałam i ruszyłam w stronę sali.
Gdy się tam już znalazłam, przy oknie zobaczyłam łóżko na którym leżał środkowy. Podeszłam niepewnie i po cichu usiadłam obok na krzesełku. Andrzej odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Nie mogę cię stracić....- powiedział cichym głosem
-Co ty opowiadasz? Nie stracisz mnie, kocham cię najmocniej na świecie, nawet nie wiesz jak ja się o ciebie cholernie bałam. Myśl, że mogłam cię stracić była okropna. I w dodatku to wszystko moja wina, gdybym wtedy nie zaciągnęła cię na to spotkanie...- powiedziałam i łzy same zaczęły cisnąć mi się do oczu.
-Marta, nawet tak nie mów, to nie twoja wina. To jest niczyja wina rozumiesz? Nie płacz już kochanie.
-Dobrze, postaram się. A ty jak się czujesz? - powiedziałam z czułością w głosie
-Gdy siedzisz obok mnie jest zdecydowanie lepiej - powiedział siatkarz z wielkim uśmiechem- ale mam serdecznie dosyć tych szpitali.
-Domyślam się kochanie - powiedziałam i złożyłam delikatny pocałunek na policzku chłopaka
-Kocham cię wiesz?
-Wiem, wiem a teraz posuwaj się wielkoludzie - powiedziałam i położyłam się obok Andrzeja i zaczęliśmy się śmiać
-Uwielbiam cię ty moja wariatko!
Perspektywa Karola:
Tuż po wygranym meczu skierowałem się do szatni i zobaczyłem że dostałem wiadomość:
Od Oleńka <333
Karol, wiem że teraz grasz, ale muszę o tym zawiadomić. Andrzej jest w szpitalu, jego stan jest ciężki, ma teraz operacje. Prawdopodobnie ma połamane żebra i rękę oraz wstrząśnięcie mózgu. Szpital na Biskupińskiej.
Gdy to przeczytałem zmroziło mnie a nogi same mi się ugięły. Usiadłem powoli i patrzyłem w ścianę, nagle z transu wyrwał mnie Michał:
-Ziemia do Karola!
-C..co? - powiedziałem cichym głosem
-Stary coś się stało?
Nic nie odpowiedziałem tylko podałem telefon z wiadomością przyjacielowi.
-O kurwa! - powiedział Winiarski i spojrzał się na mnie - No na co czekasz? Chodź zawiozę cię tam.
-Ookej - powiedziałem niepewnie i ruszyliśmy do samochodu
Po około 30min byliśmy już na miejscu.
-Karol, jak coś się będzie działo to dzwoń, ja nie mogę wejść bo muszę odebrać małego z przedszkola.
-Jasne, spoko- pożegnałem się z Michałem i pobiegłem do budynku
Od pielęgniarki dowiedziałem się gdzie znajduje się sala Wrony. -
Po kilku chwilach na korytarzu zauważyłem siedzącą Olę.
-Kochanie jestem! - krzyknąłem do dziewczyny która od razu mnie przytuliła
-I co z Andrzejem? - spytałem
-Już jest po operacji, i chyba wyjdzie z tego, Marta jest teraz u niego.
-Okej, a jak w ogóle do tego wszystkiego doszło?
-Ehh długa historia...
Ola opowiedziała mi całe zdarzenie a ja byłem wkurwiony a zarazem wstrząśnięty
-Ja pierdole, wiedziałem kurwa wiedziałem
-Karol uspokój się!
-Jak ja mam się kurwa uspokoić? Co? To wszystko przez Martę!
-Nie prawda kochanie... to była niczyja wina zrozum.
-Olka przestań jej bronić! To ona po niego zadzwoniła do jasnej cholery.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale, gdyby była inna wezwała by policje, ale nie kurwa wolała bronić swojego jebanego tatuśka!!
-Karol przestań!!
-Przez nią Andrzej tylko cierpi, odkąd znowu z nią jest cały czas ląduje w szpitalach, ciągle mu sie coś przytrafia.
-Ale odkąd z nią jest, jest weselszy, radośniejszy, nie poddaje się, a w jego oczach widać radość.
-Olka, ja to wiem, ale dla będzie dla niego lepiej jeśli Marta raz na zawsze zniknie z jego życia.
Ola już miała coś powiedzieć, gdy z sali nr.6 wyszła wesoła i radosna Marta.
-O Karol, Andrzej chciał ci pogratulować meczu - powiedziała wesoło
-To przez ciebie!
-Karol!! - wtrąciła Ola
-Kochanie nie wtrącaj się, a ty - powiedziałem podchodząc do Marty - wynoś się z życia Andrzeja raz na zawsze! Rozumiesz? Nie zasługujesz na niego, za wiele przez ciebie cierpi, czy ty tego nie widzisz? I radzę ci, więcej się tutaj nie pokazywać!
-Bardzo mi przykro... zniknę tylko dopilnuj, żeby Andrzej nie był samotny - powiedziała Marta z łzami w oczach i wybiegła ze szpitala
-Karol jak mogłeś?- spytała się Ola
-Kochanie - przytuliłem dziewczynę - to wszystko dla dobra Andrzeja, zobaczysz jeszcze wszyscy mi będą dziękować.
Nagle z sali wyszedł Andrzej i uśmiechnął się do nas szeroko
-Cześć i czołem kumplu - przywitał się ze mną - widzieliście może Martę, zostawiła na krzesełku apaszkę.
-Ona...ona wyszła - odpowiedziałem szybko
-A to okej jutro jej oddam.
-Raczej jej nie oddasz bo ona nie przyjdzie - powiedziała z żaelm w głosie Ola.
-J...jak to?
-Powiedziała, że wyjeżdża- powiedziałem wyprzedzając Olkę
-Co? Gdzie? Nie możliwe...przecież obiecała mi, że nie zostawi mnie nigdy...nie wierze...- powiedział i wszedł do sali trzaskając drzwiami. Gdy za nim wszedłem, Andrzej rozwalał co popadnie, aż w końcu usiadł na łóżku.
-Przecież wiedziała, że ją kocham...- powiedział cicho
Siedziałam przed salą operacyjną już 3 godzinę, a razem ze mną Ola, bo Karol grał w meczu. Andrzej musiał od razu mieć zoperowaną rękę i poskładane żebra. Bardzo się o niego bałam, pielęgniarka powiedziała mi, że jest bardzo słaby ale mimo wstrząśnięcia mózgu musi zostać przeprowadzona operacja ręki, gdyż bez niej siatkarz nie będzie już miał szans na powrót do gry.
-Marta, masz przyniosłam ci kawę - powiedziała Ola i wręczyła mi kubek z gorącym napojem
-Dziękuję - powiedziałam cicho - kiedy ta operacja się kurwa skończy?!
-Spokojnie, przecież wiesz że wszystko będzie dobrze.
-A jeśli nie będzie, ta pielęgniarka mówiła, że jest bardzo słaby. A jeśli on...
-Nie i nawet nie waż się tak mówić i myśleć - przerwała mi przyjaciółka.
W sumie miała rację, Andrzej jest silny i da radę, teraz tylko trzeba czekać na jakieś wieści. Bo kolejnej godzinie siedzenia na korytarzu drzwi sali operacyjnej się otworzyły. Wstałam momentalnie z krzesła i podbiegałam do wychodzącego lekarza:
-I jak panie doktorze?
-Były pewne komplikacje i ...
-Co proszę? - przerwałam mu ze łzami w oczach
-Spokojnie wszystko już jest dobrze, ręka pana Wrony jest już włożona w ortezę, a żebra zostały poskładane, także wszystko będzie dobrze - lekarz uśmiechnął się do mnie
-Mogę do niego wejść?
-Tak oczywiście, pani chłopak leży na sali nr. 6. Wybudził się już, ale proszę go za bardzo nie przemęczać. - powiedział i poszedł
-Olka lecę do 6. - powiedziałam i ruszyłam w stronę sali.
Gdy się tam już znalazłam, przy oknie zobaczyłam łóżko na którym leżał środkowy. Podeszłam niepewnie i po cichu usiadłam obok na krzesełku. Andrzej odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Nie mogę cię stracić....- powiedział cichym głosem
-Co ty opowiadasz? Nie stracisz mnie, kocham cię najmocniej na świecie, nawet nie wiesz jak ja się o ciebie cholernie bałam. Myśl, że mogłam cię stracić była okropna. I w dodatku to wszystko moja wina, gdybym wtedy nie zaciągnęła cię na to spotkanie...- powiedziałam i łzy same zaczęły cisnąć mi się do oczu.
-Marta, nawet tak nie mów, to nie twoja wina. To jest niczyja wina rozumiesz? Nie płacz już kochanie.
-Dobrze, postaram się. A ty jak się czujesz? - powiedziałam z czułością w głosie
-Gdy siedzisz obok mnie jest zdecydowanie lepiej - powiedział siatkarz z wielkim uśmiechem- ale mam serdecznie dosyć tych szpitali.
-Domyślam się kochanie - powiedziałam i złożyłam delikatny pocałunek na policzku chłopaka
-Kocham cię wiesz?
-Wiem, wiem a teraz posuwaj się wielkoludzie - powiedziałam i położyłam się obok Andrzeja i zaczęliśmy się śmiać
-Uwielbiam cię ty moja wariatko!
Perspektywa Karola:
Tuż po wygranym meczu skierowałem się do szatni i zobaczyłem że dostałem wiadomość:
Od Oleńka <333
Karol, wiem że teraz grasz, ale muszę o tym zawiadomić. Andrzej jest w szpitalu, jego stan jest ciężki, ma teraz operacje. Prawdopodobnie ma połamane żebra i rękę oraz wstrząśnięcie mózgu. Szpital na Biskupińskiej.
Gdy to przeczytałem zmroziło mnie a nogi same mi się ugięły. Usiadłem powoli i patrzyłem w ścianę, nagle z transu wyrwał mnie Michał:
-Ziemia do Karola!
-C..co? - powiedziałem cichym głosem
-Stary coś się stało?
Nic nie odpowiedziałem tylko podałem telefon z wiadomością przyjacielowi.
-O kurwa! - powiedział Winiarski i spojrzał się na mnie - No na co czekasz? Chodź zawiozę cię tam.
-Ookej - powiedziałem niepewnie i ruszyliśmy do samochodu
Po około 30min byliśmy już na miejscu.
-Karol, jak coś się będzie działo to dzwoń, ja nie mogę wejść bo muszę odebrać małego z przedszkola.
-Jasne, spoko- pożegnałem się z Michałem i pobiegłem do budynku
Od pielęgniarki dowiedziałem się gdzie znajduje się sala Wrony. -
Po kilku chwilach na korytarzu zauważyłem siedzącą Olę.
-Kochanie jestem! - krzyknąłem do dziewczyny która od razu mnie przytuliła
-I co z Andrzejem? - spytałem
-Już jest po operacji, i chyba wyjdzie z tego, Marta jest teraz u niego.
-Okej, a jak w ogóle do tego wszystkiego doszło?
-Ehh długa historia...
Ola opowiedziała mi całe zdarzenie a ja byłem wkurwiony a zarazem wstrząśnięty
-Ja pierdole, wiedziałem kurwa wiedziałem
-Karol uspokój się!
-Jak ja mam się kurwa uspokoić? Co? To wszystko przez Martę!
-Nie prawda kochanie... to była niczyja wina zrozum.
-Olka przestań jej bronić! To ona po niego zadzwoniła do jasnej cholery.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale, gdyby była inna wezwała by policje, ale nie kurwa wolała bronić swojego jebanego tatuśka!!
-Karol przestań!!
-Przez nią Andrzej tylko cierpi, odkąd znowu z nią jest cały czas ląduje w szpitalach, ciągle mu sie coś przytrafia.
-Ale odkąd z nią jest, jest weselszy, radośniejszy, nie poddaje się, a w jego oczach widać radość.
-Olka, ja to wiem, ale dla będzie dla niego lepiej jeśli Marta raz na zawsze zniknie z jego życia.
Ola już miała coś powiedzieć, gdy z sali nr.6 wyszła wesoła i radosna Marta.
-O Karol, Andrzej chciał ci pogratulować meczu - powiedziała wesoło
-To przez ciebie!
-Karol!! - wtrąciła Ola
-Kochanie nie wtrącaj się, a ty - powiedziałem podchodząc do Marty - wynoś się z życia Andrzeja raz na zawsze! Rozumiesz? Nie zasługujesz na niego, za wiele przez ciebie cierpi, czy ty tego nie widzisz? I radzę ci, więcej się tutaj nie pokazywać!
-Bardzo mi przykro... zniknę tylko dopilnuj, żeby Andrzej nie był samotny - powiedziała Marta z łzami w oczach i wybiegła ze szpitala
-Karol jak mogłeś?- spytała się Ola
-Kochanie - przytuliłem dziewczynę - to wszystko dla dobra Andrzeja, zobaczysz jeszcze wszyscy mi będą dziękować.
Nagle z sali wyszedł Andrzej i uśmiechnął się do nas szeroko
-Cześć i czołem kumplu - przywitał się ze mną - widzieliście może Martę, zostawiła na krzesełku apaszkę.
-Ona...ona wyszła - odpowiedziałem szybko
-A to okej jutro jej oddam.
-Raczej jej nie oddasz bo ona nie przyjdzie - powiedziała z żaelm w głosie Ola.
-J...jak to?
-Powiedziała, że wyjeżdża- powiedziałem wyprzedzając Olkę
-Co? Gdzie? Nie możliwe...przecież obiecała mi, że nie zostawi mnie nigdy...nie wierze...- powiedział i wszedł do sali trzaskając drzwiami. Gdy za nim wszedłem, Andrzej rozwalał co popadnie, aż w końcu usiadł na łóżku.
-Przecież wiedziała, że ją kocham...- powiedział cicho
sobota, 21 listopada 2015
Rozdział 24
Perspektywa Marty:
Obudziłam się rano i zobaczyłam śpiącego Andrzeja. Wyglądał tak słodko, że musiałam go pocałować w policzek. Założyłam bluzę siatkarza i poszłam do kuchni szykować śniadanie. Gdy kroiłam warzywa, ktoś objął mnie w pasie i zaczął całować po szyi. Odwróciłam się i zobaczyłam radosną twarz Wronki.
-Dzień dobry księżniczko.
-Witaj kochanie. Siadaj. - powiedziałam i położyłam gotowe śniadanie na stole.
-Mmm, jakie pyszności, rozpieszczasz mnie kicia.
-No wiesz czekam na rewanż. - powiedziałam z uśmiechem
-Dobrze, w takim razie zapraszam cię dzisiaj o 18 na randkę.
-Z miłą chęcią.
Po zakończeniu rozmowy kontynuowaliśmy jedzenie śniadania lecz ja musiałam powiedzieć o czymś siatkarzowi
-Andrzej, robisz dziś coś o 10?
-Nie, a co kochanie?
-Bo wiesz, chce spotkać się dzisiaj z ojcem i trochę się boję...
-Oczywiście skarbie, że z tobą pójdę.
-Ale będziesz czekał w samochodzie okej?
-Tak jest panie kapitanie! Ale teraz muszę się zbierać na trening.
-Szkoda, miło mi się z tobą siedziało.
-Kochanie, przecież wiesz, że muszę dalej ćwiczyć rękę.
-Wiem Wronko, ale kurczę jak mam pracę od 12:30 do 17:00 to strasznie pusto w tym wielkim mieszkaniu.
-Ja już coś na to wymyślę, obiecuję, a teraz chodź się pożegnać.
Wstałam i pocałowałam środkowego w policzek.
-Ej, ja muszę mieć lepszy poranek. - powiedział chłopak i zaczął mnie całować.
-Dobra spadaj bo się spóźnisz- powiedziałam przerywając całowanie.
-Pa.
Gdy Andrzej wyszedł była 8:15, postanowiłam napisać do swojego ojca.:
"Dobrze, zgadzam się na to spotkanie. Dzisiaj o 10 tam gdzie mówiłeś."
Po ok. 3 min dostałam SMS zwrotny:
"Dziękuję ci bo to na prawdę ważna sprawa"
Nie wierzę, a ja głupia myślałam, że się za mną po prostu stęsknił, a jak zwykle chodzi o jakąś pomoc. No ale trudno, zaryzykuje i zobaczę o co mu chodzi. Postanowiłam dalej się tym nie zadręczać. Włączyłam laptopa i weszłam na instagrama, facebooka. Gdy włączyłam oneta, głównym tematem okazał się Andrzej i ja? W artykule podpisanym "Nowa miłość Andrzeja Wrony? Czy możliwe, żeby kobieciarz w końcu się ustatkował" było nasze zdjęcie, zrobione kiedy wchodziliśmy do auta. Muszę, chyba to pokazać siatkarzowi i to chyba pora, żebyśmy się ujawnili, bo za pewne teraz dziennikarze nie dadzą spokoju. O 9 poszłam do pokoju i wybrałam odpowiedni strój na tą ponurą jesienną pogodę. W łazience zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Kiedy byłam już gotowa, zadzwonił dzwonek, od razu otworzyłam wiedząc, że to Wronka.
-Misiak zbieramy się?
-Tak tak, a ty co prosto z treningu? - powiedziałam widząc chłopaka w dresach Skry.
-No tak, chodź bo już prawie 10.
-Oszalałeś? Jest dopiero 9:25.
-Co? Kurwa musiał mi ktoś przestawić zegarek.
-Spokojnie wchodź
-KAROL! - wykrzyczał nagle siatkarz
-Hahaha on to ma zawsze jakieś pomysły - powiedziałam ze śmiechem. - A tak w ogóle, to widziałeś artykuł na nasz temat w onecie?
-Nie, a powinienem? Ej czekaj jak to na nasz temat? - zdziwił się, a ja podałam mu laptopa.
Gdy Andrzej przeczytał całą treść, był zszokowany.
-I co Wrona robimy? Chyba nie możemy dalej się ukrywać.
-Kurde, Marta oni nie dadzą nam spokoju, tobie nie dają żyć. Chcesz tego?
-To jest nie ważne! Ja chcę idąc przez Warszawę czy Bełchatów, złapać za rękę moją miłość.
-Jeśli nie masz nic przeciwko to okej, coś wymyślimy. A teraz zbieraj się bo za 10 jest.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
-Kochanie ty tu czekasz na mnie.
-Okej, ale jak coś to dzwoń- powiedział i pocałował mnie w policzek.
Wyszłam z samochodu i wzięłam głęboki oddech, wchodząc do kawiarni, rozejrzałam się wokół i w rogu zobaczyłam mojego ojca.
-Cześć tato- powiedziałam delikatnie się uśmiechając
-Witaj córeczko, tak się cieszę, że przyszłaś - powiedział i przytulił mnie. Tak właśnie tego mi brakowało.
-No to po co chciałeś się spotkać?
-Kochanie, po co od razu takie pytania? Co tam u ciebie słychać?
-U mnie wszystko dobrze, ale na prawdę nie mam czasu na takie pogaduszki, bo mój chłopak na mnie czeka.
-O nie mówiłaś nic. Któż to taki?
-Andrzej Wrona, może kiedyś wam go przedstawię.
-O proszę jak się ustawiłaś, przystojny,młody, bogaty. Czyli nie będzie problemu.
-Z czym? - byłam bardzo zdziwiona
-Bo wiesz, widzisz tych dwóch facetów, przy ladzie?
-Tak i co w związku z tym?
-To są gangsterzy i ja jestem u nich zadłużony na 20 tys.
-Co??
-I może pożyczyłabyś mi, ale wzięła od tego swojego Andrzeja.
-Nie ma mowy, co ty sobie wyobrażasz?
-Ale nie masz zbytnio wyjścia, bo ja im powiedziałem że dzisiaj od ciebie wezmę.
-Co kurwa? Idę stąd.!
Wstałam od stolika i chciałam już wyjść, gdy jeden z tych gangsterów złapał mnie za rękę.
-A dokąd to piękna?
-Puszczaj mnie ty przerośnięty ogrze!
-Hahahaha ostra! Lubię takie - zaśmiał się jeden z nich
-A teraz dawaj pieniądze za tatuśka, chyba że wolisz odpłacić w naturze. - powiedział mi do ucha i złapał mnie za pupę
-Nie dotykaj mnie!! Nie mam i nie mam zamiaru mieć! - wykrzyczałam, a jeden z facetów popchnął mnie na krzesło.
-No to kochanie zaraz będziesz miała zamiar - wysyczał
Szybko wyjęłam telefon z torebki i wysłałam SMSa do Andrzeja.
-Chodź teraz malutka na zaplecze, spłacić długi ojca
Gdy szarpałam się z tym gangsterem do środka wszedł siatkarz i od razu rzucił się
-Zostaw ją kurwa!!! - krzyknął i z całej siły uderzył gangstera w twarz
-O proszę - powiedział podnosząc się z ziemi - ty siatkarz ratujesz tą małą sukę? - zaśmiał się
-Jeszcze raz nazwiesz ją suką a cię matka nie pozna! - powiedział Wrona szarpiąc za koszulkę faceta
-Nie boję się ciebie, bierz go Kamil!
Nagle jeden z nich "Kamil" złapał Andrzeja za ręce i powalił na kolana kopiąc w plecy, a drugi "Dżon" zaczął go okładać pięściami po twarzy i torsie.
-Zostawcie go!!!! Kurwa ludzie zróbcie coś! - wykrzyczałam przez łzy.
Po chwili kelnerka zaczęła dzwonić na policję, gdy "Kamil" to zobaczył od razu zareagował
-Dżon zbieramy się psy zaraz tu będę - powiedział i wykrzywił ręcę Andrzejowi - macie kurwa 3 dni na kasę, wiem że masz marny siatkarzyno, 3 dni albo twojej lasce stanie coś bardzo niedobrego.
To mówiąc puścił, na wpół przytomnego Andrzeja, i razem z drugim wybiegli przez awaryjne wyjście. Ze łzami w oczach podbiegłam do Andrzeja. Całą twarz miał zakrwawioną
-Kochanie - zaczęłam płakać - już jedzie pogotowie.
-Ręka...nie...nie czuje... - powiedział ze łzami w oczach i po paru minutach stracił przytomność.
-Nie na widzę cię tato!! Nie na widzę! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!!
-Córeczko...
-Ja go tak bardzo kocham... - powiedziałam pół głosem i wtuliłam się w nieprzytomnego siatkarza.
Po chwili na miejscu zjawiło się pogotowie oraz policja. Wstałam i rozejrzałam się wokół siebie, taty nie było, uciekł, na krześle jedynie była karteczka "Uważaj na nich, bo oni nie zapominają"
Obudziłam się rano i zobaczyłam śpiącego Andrzeja. Wyglądał tak słodko, że musiałam go pocałować w policzek. Założyłam bluzę siatkarza i poszłam do kuchni szykować śniadanie. Gdy kroiłam warzywa, ktoś objął mnie w pasie i zaczął całować po szyi. Odwróciłam się i zobaczyłam radosną twarz Wronki.
-Dzień dobry księżniczko.
-Witaj kochanie. Siadaj. - powiedziałam i położyłam gotowe śniadanie na stole.
-Mmm, jakie pyszności, rozpieszczasz mnie kicia.
-No wiesz czekam na rewanż. - powiedziałam z uśmiechem
-Dobrze, w takim razie zapraszam cię dzisiaj o 18 na randkę.
-Z miłą chęcią.
Po zakończeniu rozmowy kontynuowaliśmy jedzenie śniadania lecz ja musiałam powiedzieć o czymś siatkarzowi
-Andrzej, robisz dziś coś o 10?
-Nie, a co kochanie?
-Bo wiesz, chce spotkać się dzisiaj z ojcem i trochę się boję...
-Oczywiście skarbie, że z tobą pójdę.
-Ale będziesz czekał w samochodzie okej?
-Tak jest panie kapitanie! Ale teraz muszę się zbierać na trening.
-Szkoda, miło mi się z tobą siedziało.
-Kochanie, przecież wiesz, że muszę dalej ćwiczyć rękę.
-Wiem Wronko, ale kurczę jak mam pracę od 12:30 do 17:00 to strasznie pusto w tym wielkim mieszkaniu.
-Ja już coś na to wymyślę, obiecuję, a teraz chodź się pożegnać.
Wstałam i pocałowałam środkowego w policzek.
-Ej, ja muszę mieć lepszy poranek. - powiedział chłopak i zaczął mnie całować.
-Dobra spadaj bo się spóźnisz- powiedziałam przerywając całowanie.
-Pa.
Gdy Andrzej wyszedł była 8:15, postanowiłam napisać do swojego ojca.:
"Dobrze, zgadzam się na to spotkanie. Dzisiaj o 10 tam gdzie mówiłeś."
Po ok. 3 min dostałam SMS zwrotny:
"Dziękuję ci bo to na prawdę ważna sprawa"
Nie wierzę, a ja głupia myślałam, że się za mną po prostu stęsknił, a jak zwykle chodzi o jakąś pomoc. No ale trudno, zaryzykuje i zobaczę o co mu chodzi. Postanowiłam dalej się tym nie zadręczać. Włączyłam laptopa i weszłam na instagrama, facebooka. Gdy włączyłam oneta, głównym tematem okazał się Andrzej i ja? W artykule podpisanym "Nowa miłość Andrzeja Wrony? Czy możliwe, żeby kobieciarz w końcu się ustatkował" było nasze zdjęcie, zrobione kiedy wchodziliśmy do auta. Muszę, chyba to pokazać siatkarzowi i to chyba pora, żebyśmy się ujawnili, bo za pewne teraz dziennikarze nie dadzą spokoju. O 9 poszłam do pokoju i wybrałam odpowiedni strój na tą ponurą jesienną pogodę. W łazience zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Kiedy byłam już gotowa, zadzwonił dzwonek, od razu otworzyłam wiedząc, że to Wronka.
-Misiak zbieramy się?
-Tak tak, a ty co prosto z treningu? - powiedziałam widząc chłopaka w dresach Skry.
-No tak, chodź bo już prawie 10.
-Oszalałeś? Jest dopiero 9:25.
-Co? Kurwa musiał mi ktoś przestawić zegarek.
-Spokojnie wchodź
-KAROL! - wykrzyczał nagle siatkarz
-Hahaha on to ma zawsze jakieś pomysły - powiedziałam ze śmiechem. - A tak w ogóle, to widziałeś artykuł na nasz temat w onecie?
-Nie, a powinienem? Ej czekaj jak to na nasz temat? - zdziwił się, a ja podałam mu laptopa.
Gdy Andrzej przeczytał całą treść, był zszokowany.
-I co Wrona robimy? Chyba nie możemy dalej się ukrywać.
-Kurde, Marta oni nie dadzą nam spokoju, tobie nie dają żyć. Chcesz tego?
-To jest nie ważne! Ja chcę idąc przez Warszawę czy Bełchatów, złapać za rękę moją miłość.
-Jeśli nie masz nic przeciwko to okej, coś wymyślimy. A teraz zbieraj się bo za 10 jest.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
-Kochanie ty tu czekasz na mnie.
-Okej, ale jak coś to dzwoń- powiedział i pocałował mnie w policzek.
Wyszłam z samochodu i wzięłam głęboki oddech, wchodząc do kawiarni, rozejrzałam się wokół i w rogu zobaczyłam mojego ojca.
-Cześć tato- powiedziałam delikatnie się uśmiechając
-Witaj córeczko, tak się cieszę, że przyszłaś - powiedział i przytulił mnie. Tak właśnie tego mi brakowało.
-No to po co chciałeś się spotkać?
-Kochanie, po co od razu takie pytania? Co tam u ciebie słychać?
-U mnie wszystko dobrze, ale na prawdę nie mam czasu na takie pogaduszki, bo mój chłopak na mnie czeka.
-O nie mówiłaś nic. Któż to taki?
-Andrzej Wrona, może kiedyś wam go przedstawię.
-O proszę jak się ustawiłaś, przystojny,młody, bogaty. Czyli nie będzie problemu.
-Z czym? - byłam bardzo zdziwiona
-Bo wiesz, widzisz tych dwóch facetów, przy ladzie?
-Tak i co w związku z tym?
-To są gangsterzy i ja jestem u nich zadłużony na 20 tys.
-Co??
-I może pożyczyłabyś mi, ale wzięła od tego swojego Andrzeja.
-Nie ma mowy, co ty sobie wyobrażasz?
-Ale nie masz zbytnio wyjścia, bo ja im powiedziałem że dzisiaj od ciebie wezmę.
-Co kurwa? Idę stąd.!
Wstałam od stolika i chciałam już wyjść, gdy jeden z tych gangsterów złapał mnie za rękę.
-A dokąd to piękna?
-Puszczaj mnie ty przerośnięty ogrze!
-Hahahaha ostra! Lubię takie - zaśmiał się jeden z nich
-A teraz dawaj pieniądze za tatuśka, chyba że wolisz odpłacić w naturze. - powiedział mi do ucha i złapał mnie za pupę
-Nie dotykaj mnie!! Nie mam i nie mam zamiaru mieć! - wykrzyczałam, a jeden z facetów popchnął mnie na krzesło.
-No to kochanie zaraz będziesz miała zamiar - wysyczał
Szybko wyjęłam telefon z torebki i wysłałam SMSa do Andrzeja.
-Chodź teraz malutka na zaplecze, spłacić długi ojca
Gdy szarpałam się z tym gangsterem do środka wszedł siatkarz i od razu rzucił się
-Zostaw ją kurwa!!! - krzyknął i z całej siły uderzył gangstera w twarz
-O proszę - powiedział podnosząc się z ziemi - ty siatkarz ratujesz tą małą sukę? - zaśmiał się
-Jeszcze raz nazwiesz ją suką a cię matka nie pozna! - powiedział Wrona szarpiąc za koszulkę faceta
-Nie boję się ciebie, bierz go Kamil!
Nagle jeden z nich "Kamil" złapał Andrzeja za ręce i powalił na kolana kopiąc w plecy, a drugi "Dżon" zaczął go okładać pięściami po twarzy i torsie.
-Zostawcie go!!!! Kurwa ludzie zróbcie coś! - wykrzyczałam przez łzy.
Po chwili kelnerka zaczęła dzwonić na policję, gdy "Kamil" to zobaczył od razu zareagował
-Dżon zbieramy się psy zaraz tu będę - powiedział i wykrzywił ręcę Andrzejowi - macie kurwa 3 dni na kasę, wiem że masz marny siatkarzyno, 3 dni albo twojej lasce stanie coś bardzo niedobrego.
To mówiąc puścił, na wpół przytomnego Andrzeja, i razem z drugim wybiegli przez awaryjne wyjście. Ze łzami w oczach podbiegłam do Andrzeja. Całą twarz miał zakrwawioną
-Kochanie - zaczęłam płakać - już jedzie pogotowie.
-Ręka...nie...nie czuje... - powiedział ze łzami w oczach i po paru minutach stracił przytomność.
-Nie na widzę cię tato!! Nie na widzę! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!!
-Córeczko...
-Ja go tak bardzo kocham... - powiedziałam pół głosem i wtuliłam się w nieprzytomnego siatkarza.
Po chwili na miejscu zjawiło się pogotowie oraz policja. Wstałam i rozejrzałam się wokół siebie, taty nie było, uciekł, na krześle jedynie była karteczka "Uważaj na nich, bo oni nie zapominają"
niedziela, 15 listopada 2015
Rozdział 23
Perspektywa Marty:
"Martuś, to ja twój ojciec, bardzo chciałbym się z tobą zobaczyć. Wiem, że jest ci ciężko ale jesteś moją ukochaną córeczką. Bardzo mi zależy na tym żeby móc spędzić chociaż troszkę czasu z tobą. Za tydzień na Mokotowie w naszej ulubionej restauracji będę czekać o 10."
Taki oto SMS obudził mnie dzisiejszego ranka. Byłam bardzo zmieszana, postanowiłam na razie nie odpisywać. Nie wiem jeszcze czy pójdę na to spotkanie, ale na pewno to przemyślę. Była godzina 6:30, a o 8 mam być w szpitalu po Andrzeja. Ubrałam się, zjadłam płatki. I o 7:45 ruszyłam w stronę szpitala. Na miejscu byłam o 8:10, mam nadzieję, że Andrzej się nie obrazi. Gdy weszłam do budynku skierowałam się do poczekalni i zauważyłam siedzącego na krześle Wronkę.
-Dzień dobry panu! - uśmiechnęłam się szeroko
-Cześć - powiedział i pocałował mnie delikatnie w policzek.
-No to co zbieramy się?
-Nie - zatrzymał mnie - poczekasz ze mną?
-Jasne, że tak. Ale na co?
-Bo nie wiem , no cholera jasna nie wiem co mam zrobić, a dzisiaj już muszę dać odpowiedź!
-O co chodzi skarbie? - spytałam się i złapałam go za rękę
-O tą operację nadgarstka i żyły głównej. Lekarz powiedział, że bez niej nie mam szans na powrót do kariery, ale jest też obawa, że ta operacja nic nie da a wręcz pogorszy sytuację. - powiedział siatkarz ściskając mocnej moją dłoń
-Andrzej zgódź się, nie namawiam cię ale to by było najlepsze rozwiązanie. Przecież warto czasami ryzykować.
-Wiesz co chyba masz rację, zaraz wracam.
Po ok. 15 minutach Wrona wrócił i razem wyszliśmy z budynku kierując się do mojego samochodu. Gdy siedzieliśmy już gotowi do jazdy, musiałam się dowiedzieć co on zadecydował:
-Kochanie, popatrz na mnie proszę.
-Możemy jechać?
-Nie, dopóki mi nie powiesz!
-Tak, zgodziłem się na operację zadowolona?!!!- Andrzej zaczął krzyczeć a ja nie wiedząc co robić wyszłam z samochodu.
Poszłam ze łzami w oczach w kierunku ławki i na niej usiadłam.
-Marta, przepraszam. - Andrzej usiadł obok mnie a ja momentalnie się odsunęłam - proszę cię poniosło mnie, ale tego wszystkiego jest za dużo, za wiele emocji.
-Wystraszyłam się ciebie wiesz? - spojrzałam w jego oczy
-Kochanie, ty przez to płakałaś? Boże jakim ja jestem palantem.!
-Nie mów tak, dla mnie też dzisiaj za wiele emocji było. Wyobraź sobie, że mój tata chciałby się ze mną spotkać, a ja nie wiem czy się zgodzić po tym wszystkim co zaszło 5 lat temu. Mam kompletny mętlik w głowie. Boję się tego, ale też bardzo chcę go znowu zobaczyć, porozmawiać.
-Martuś, już spokojnie. Sama dzisiaj powiedziałaś, że czasami warto zaryzykować. To co może spróbujesz?
-Chyba tak, dziękuję ci Andrzej.
-To ja tobie dziękuję i jeszcze raz przepraszam. - powiedział i pocałował mnie.
-Wiesz co miałam cię dzisiaj zabrać nad jezioro, ale nie chce mi się. Może pojedziemy do mnie, zjemy coś, obejrzymy jakiś film?
-Brzmi kusząco - puścił mi oczko i złapał za rękę- no to w drogę!
Perspektywa Andrzeja:
Po 30 minutach wesołej jazdy, byliśmy pod blokiem Marty. W środku było przepięknie, miło oraz przytulnie.
-Masz bardzo piękne mieszkanie kicia.
-Wiem misiaku. Idź włącz sobie telewizor, a ja przygotuję nam coś do jedzenia.
-A która jest godzina?
-16:45 a co? Mamusia ci nie pozwala tak długo siedzieć u nieznajomych?
-Hahaha, bardzo śmieszne! Skra gra teraz mecz więc obejrzę.
-Jak tam chcesz.
Po 1,5 h oglądania Marta zawołała mnie na kolację. Gdy wszedłem do kuchni wszystko wyglądało przecudnie, a jeszcze lepiej smakowało
-No Martuś, kucharką to ty jesteś perfekcyjną - powiedziałem wkładając talerze do zmywarki
-A dziękuje, czekam teraz aż ty się popiszesz.
-Oj to nie wiem czy się doczekasz?
-Osz ty - powiedziała dziewczyna i wbiła mi palce w brzuch.
Po zakończeniu sprzątania, była już 19, więc postanowiłem już wracać do domu.
-Gdzie się wybierasz?
-Do domu, późno już, a chcę jutro z rana załatwić potrzebne badania do operacji.
-A czy mógłbyś zostać? - spytała się niepewnie Marta
-No jeśli ty się zgodzisz.
-Chodź na film.
Usiedliśmy na kanapie,a Marta włączyła "Step up 2". Zanim zaczęliśmy oglądać najpierw dziewczyna poszła się wykąpać a później ja:
-Halo, nie będzie ci przeszkadzało jeśli będę w samych bokserkach? - zapytałem z łazienki
-Spoko luz wchodź śmiało.
Gdy wyszedłem z łazienki i pojawiłem się w salonie Marta spojrzała na mnie i delikatnie przygryzła wargę, na co ja odpłaciłem zalotnym uśmiechem. Usiadłem obok niej na kanapie i zaczęliśmy oglądać film. W pewnym momencie Marta wyłączyła film i spojrzała mi głęboko w oczy:
-Kocham cię wiesz?
-Jasne, że wiem kicia. ja ciebie też kocham.
-Ma pytanko.
-Mów śmiało.
-Mogę się do ciebie przytulić?
-Ty się jeszcze pytasz? - powiedziałem i przytuliłem ją.
-Cholernie mi tego brakowało Wrona!
-Teraz będzie tak zawsze, obiecuję ci to. - powiedziałem i wtuleni w siebie zasnęliśmy
"Martuś, to ja twój ojciec, bardzo chciałbym się z tobą zobaczyć. Wiem, że jest ci ciężko ale jesteś moją ukochaną córeczką. Bardzo mi zależy na tym żeby móc spędzić chociaż troszkę czasu z tobą. Za tydzień na Mokotowie w naszej ulubionej restauracji będę czekać o 10."
Taki oto SMS obudził mnie dzisiejszego ranka. Byłam bardzo zmieszana, postanowiłam na razie nie odpisywać. Nie wiem jeszcze czy pójdę na to spotkanie, ale na pewno to przemyślę. Była godzina 6:30, a o 8 mam być w szpitalu po Andrzeja. Ubrałam się, zjadłam płatki. I o 7:45 ruszyłam w stronę szpitala. Na miejscu byłam o 8:10, mam nadzieję, że Andrzej się nie obrazi. Gdy weszłam do budynku skierowałam się do poczekalni i zauważyłam siedzącego na krześle Wronkę.
-Dzień dobry panu! - uśmiechnęłam się szeroko
-Cześć - powiedział i pocałował mnie delikatnie w policzek.
-No to co zbieramy się?
-Nie - zatrzymał mnie - poczekasz ze mną?
-Jasne, że tak. Ale na co?
-Bo nie wiem , no cholera jasna nie wiem co mam zrobić, a dzisiaj już muszę dać odpowiedź!
-O co chodzi skarbie? - spytałam się i złapałam go za rękę
-O tą operację nadgarstka i żyły głównej. Lekarz powiedział, że bez niej nie mam szans na powrót do kariery, ale jest też obawa, że ta operacja nic nie da a wręcz pogorszy sytuację. - powiedział siatkarz ściskając mocnej moją dłoń
-Andrzej zgódź się, nie namawiam cię ale to by było najlepsze rozwiązanie. Przecież warto czasami ryzykować.
-Wiesz co chyba masz rację, zaraz wracam.
Po ok. 15 minutach Wrona wrócił i razem wyszliśmy z budynku kierując się do mojego samochodu. Gdy siedzieliśmy już gotowi do jazdy, musiałam się dowiedzieć co on zadecydował:
-Kochanie, popatrz na mnie proszę.
-Możemy jechać?
-Nie, dopóki mi nie powiesz!
-Tak, zgodziłem się na operację zadowolona?!!!- Andrzej zaczął krzyczeć a ja nie wiedząc co robić wyszłam z samochodu.
Poszłam ze łzami w oczach w kierunku ławki i na niej usiadłam.
-Marta, przepraszam. - Andrzej usiadł obok mnie a ja momentalnie się odsunęłam - proszę cię poniosło mnie, ale tego wszystkiego jest za dużo, za wiele emocji.
-Wystraszyłam się ciebie wiesz? - spojrzałam w jego oczy
-Kochanie, ty przez to płakałaś? Boże jakim ja jestem palantem.!
-Nie mów tak, dla mnie też dzisiaj za wiele emocji było. Wyobraź sobie, że mój tata chciałby się ze mną spotkać, a ja nie wiem czy się zgodzić po tym wszystkim co zaszło 5 lat temu. Mam kompletny mętlik w głowie. Boję się tego, ale też bardzo chcę go znowu zobaczyć, porozmawiać.
-Martuś, już spokojnie. Sama dzisiaj powiedziałaś, że czasami warto zaryzykować. To co może spróbujesz?
-Chyba tak, dziękuję ci Andrzej.
-To ja tobie dziękuję i jeszcze raz przepraszam. - powiedział i pocałował mnie.
-Wiesz co miałam cię dzisiaj zabrać nad jezioro, ale nie chce mi się. Może pojedziemy do mnie, zjemy coś, obejrzymy jakiś film?
-Brzmi kusząco - puścił mi oczko i złapał za rękę- no to w drogę!
Perspektywa Andrzeja:
Po 30 minutach wesołej jazdy, byliśmy pod blokiem Marty. W środku było przepięknie, miło oraz przytulnie.
-Masz bardzo piękne mieszkanie kicia.
-Wiem misiaku. Idź włącz sobie telewizor, a ja przygotuję nam coś do jedzenia.
-A która jest godzina?
-16:45 a co? Mamusia ci nie pozwala tak długo siedzieć u nieznajomych?
-Hahaha, bardzo śmieszne! Skra gra teraz mecz więc obejrzę.
-Jak tam chcesz.
Po 1,5 h oglądania Marta zawołała mnie na kolację. Gdy wszedłem do kuchni wszystko wyglądało przecudnie, a jeszcze lepiej smakowało
-No Martuś, kucharką to ty jesteś perfekcyjną - powiedziałem wkładając talerze do zmywarki
-A dziękuje, czekam teraz aż ty się popiszesz.
-Oj to nie wiem czy się doczekasz?
-Osz ty - powiedziała dziewczyna i wbiła mi palce w brzuch.
Po zakończeniu sprzątania, była już 19, więc postanowiłem już wracać do domu.
-Gdzie się wybierasz?
-Do domu, późno już, a chcę jutro z rana załatwić potrzebne badania do operacji.
-A czy mógłbyś zostać? - spytała się niepewnie Marta
-No jeśli ty się zgodzisz.
-Chodź na film.
Usiedliśmy na kanapie,a Marta włączyła "Step up 2". Zanim zaczęliśmy oglądać najpierw dziewczyna poszła się wykąpać a później ja:
-Halo, nie będzie ci przeszkadzało jeśli będę w samych bokserkach? - zapytałem z łazienki
-Spoko luz wchodź śmiało.
Gdy wyszedłem z łazienki i pojawiłem się w salonie Marta spojrzała na mnie i delikatnie przygryzła wargę, na co ja odpłaciłem zalotnym uśmiechem. Usiadłem obok niej na kanapie i zaczęliśmy oglądać film. W pewnym momencie Marta wyłączyła film i spojrzała mi głęboko w oczy:
-Kocham cię wiesz?
-Jasne, że wiem kicia. ja ciebie też kocham.
-Ma pytanko.
-Mów śmiało.
-Mogę się do ciebie przytulić?
-Ty się jeszcze pytasz? - powiedziałem i przytuliłem ją.
-Cholernie mi tego brakowało Wrona!
-Teraz będzie tak zawsze, obiecuję ci to. - powiedziałem i wtuleni w siebie zasnęliśmy
sobota, 7 listopada 2015
Rozdział 22
Perspektywa Marty:
Od pół godziny siedzę w szpitalu i czekam aż Andrzejowi zrobią wszystkie niezbędne badania. Bardzo się o niego boję. Mam nadzieje, że wszystko będzie w porządku i, że to nic poważnego. Siedząc tak i rozmyślając zauważyłam wysiadających z windy Karola i Olę do których zadzwoniłam po drodze do szpitala.
-Hej Martuś - Ola przywitała się ze mną , a potem przywitałam się z Karolem.
-Cześć, jak Andrzej? Wiadomo już coś? Co on znowu chciał coś sobie zrobić? - spytał przerażony Karol
-Nie, spokojnie. Kroi warzywa i nóż mu tak zjechał że przeciął sobie żyłę, ale lekarze z karetki powiedzieli mi, że to nie jest głęboka rana.
-Ale skąd masz pewność, że on nie zrobił tego celowo?\
-Bo ja u niego byłam i...
-Czekaj, czekaj - wtrąciła się Ola - masz nam coś do powiedzenia?
-Tak, wybrałam Andrzej bo go na prawdę kocham. - uśmiechnełam się lekko.
-No nareszcie jesteście razem.
-Na razie nie jesteśmy, po prostu wyznaliśmy sobie wszystko, a dalej to nie wiadomo co jeszcze.
Gdy skończyłam mówić z sali wyszedł lekarz.
-Witam, z panem Andrzejem wszystko już w porządku, ale niestety znowu został naruszony mięsień nadgarstkowy i musimy teraz czekać z decyzją lekarza fizjoterapeuty na operacje, a tymczasem jedna osoba może wejść do pana Wrony.
-Dobrze dziękujemy - powiedział Karol - Marta idź - uśmiechnął się do mnie i usiadł obok Oli.
Gdy weszłam do sali Andrzej leżał z głową odwróconą w stronę okna, nadgarstek miał zabandażowany i podłączoną kroplówkę.
-Mogę - spytałam niepewnie na co on zwrócił swój wzrok na mnie
-Oczywiście, że tak.
Usiadłam na krzesełku obok łóżka na którym leżał Wroniasty
-Jak się czujesz?
-A jak ma się czuć człowiek, którego marzenia legły w gruzach i nic mu wiecznie nie wychodzi? - zapytał mnie ze łzami w oczach
-Przestań tak mówić! Będziesz spełniać dalej swoje marzenia i dalej będziesz szczęśliwy!
-Mam nadzieję, ale mam do ciebie prośbę.
-Jaką?
-Bardzo bym chciał, żebyś ty też była moim szczęściem, bo jesteś moim największym marzeniem. To co może spróbujemy jeszcze raz od nowa, bardzo mi na tym zależy, na tobie mi zależy. - złapał mnie za rękę i usiadł na łóżku
-Andrzej ja, ja bardzo tego pragnę.
-Kocham cię Marta.
-Ja ciebie też Andrzej.
Siatkarz spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował.
-Martuś, mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.
-No mów - uśmiechnęła się
-Jutro wychodzę ze szpitala, przyjedziesz po mnie?
-Oczywiście, że tak. Ale teraz już muszę lecieć bo za pół godziny mam pierwszy wykład, gdyż od wczoraj zaczęłam studia.
-Jestem z ciebie dumny - pocałował mnie w policzek, a ja wyszłam z sali
Perspektywa Andrzeja:
Nie wierzę w to co się teraz dzieję ten cholerny nadgarstek, który krzyżuje mi całe plany i marzenia siatkarskie to jakaś porażka, ale mam wreszcie przy sobie osobę, która będzie mnie wspierała i bardzo mocno ją kocham. Gdy tak rozmyślałem do sali wszedł Karol.
-Hej chuderlaczku, wchodź śmiało.
-Dobra dobra mistrzu, co tam u ciebie?
-Nareszcie mam Martę.
-Pytam się o ten nadgarstek, czy ty znowu chciałeś coś sobie zrobić?
-Nie no coś ty, pogięło cię? To było niefortunne zdarzenie. Stary ja teraz mam dla kogo żyć i nigdy już nie będę chciał się zabić.
-To dobrze Endrju. A teraz mów co i jak z Martą?
-Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.
-No to jesteście już razem tak?
-Na razie tak nieoficjalnie, będziemy teraz starali się wszystko odbudować.
-Na pewno wam się uda. Wy jesteście dla siebie stworzeni, mówię ci, że to widać na kilometr.
-Dzięki Karol za to, że jesteś i zawsze mnie wspierasz. Jesteś na prawdę wspaniałym przyjacielem.
-Ty też Andrzej, ty też. A tak poza tym to kiedy wychodzisz?
-Jutro rano, Marta po mnie przyjedzie.
-No to elegancko. Mam nadzieję, że pojawisz się na wieczornym treningu.
-Nie wiem stary, chyba nie dam rady - westchnąłem i posmutniałem na myśl o siatkówce
-Dobra nie namawiam cię tylko wiesz, że kiedyś musisz przyjść i kontynuować rehabilitację.
-Wiem i chcę. Tylko jeszcze nie teraz. Muszę odpocząć psychicznie.
-Rozumiem stary nie martw się - Karol uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
-Teraz muszę trochę czasu poświęcić dla Marty, bo nie chcę drugi raz jej stracić.
-To może niech ona z tobą zamieszka.
-Karol, za wcześnie na takie coś. Musimy znowu do siebie się zbliżyć i teraz tylko na tym mi zależy.
-No jak tam chcesz wiesz przecież że ja zawszę i w każdej decyzji będę cię wspierał.
-Wiem, a ty czasem nie masz wieczornego treningu ?
-O cholera, dobra lecę bo i tak się na pewno spóźnię będę musiał robić 10 dodatkowych kołek. Na razie.
Zaśmiałem się z przyjaciela i sięgnąłem po telefon, żeby napisać SMSa do Marty:
-Jutro wychodzę o 8.
-Będę o 7:30 ;)
-Nie musisz :) A tak poza tym to kolorowych snów księżniczko :*
-Nawzajem wąsaty :D :*
-Ej ej ej hamuj się młoda damo ;)
-Tak jest kapitanie, jutro zabiorę cię w pewne fajne miejsce. Dobranoc mistrzu :*
-Kocham cię księżniczko <3
-<33333
Z uśmiechem odłożyłem telefon na stolik i po kilku minutach zasnąłem.
Od pół godziny siedzę w szpitalu i czekam aż Andrzejowi zrobią wszystkie niezbędne badania. Bardzo się o niego boję. Mam nadzieje, że wszystko będzie w porządku i, że to nic poważnego. Siedząc tak i rozmyślając zauważyłam wysiadających z windy Karola i Olę do których zadzwoniłam po drodze do szpitala.
-Hej Martuś - Ola przywitała się ze mną , a potem przywitałam się z Karolem.
-Cześć, jak Andrzej? Wiadomo już coś? Co on znowu chciał coś sobie zrobić? - spytał przerażony Karol
-Nie, spokojnie. Kroi warzywa i nóż mu tak zjechał że przeciął sobie żyłę, ale lekarze z karetki powiedzieli mi, że to nie jest głęboka rana.
-Ale skąd masz pewność, że on nie zrobił tego celowo?\
-Bo ja u niego byłam i...
-Czekaj, czekaj - wtrąciła się Ola - masz nam coś do powiedzenia?
-Tak, wybrałam Andrzej bo go na prawdę kocham. - uśmiechnełam się lekko.
-No nareszcie jesteście razem.
-Na razie nie jesteśmy, po prostu wyznaliśmy sobie wszystko, a dalej to nie wiadomo co jeszcze.
Gdy skończyłam mówić z sali wyszedł lekarz.
-Witam, z panem Andrzejem wszystko już w porządku, ale niestety znowu został naruszony mięsień nadgarstkowy i musimy teraz czekać z decyzją lekarza fizjoterapeuty na operacje, a tymczasem jedna osoba może wejść do pana Wrony.
-Dobrze dziękujemy - powiedział Karol - Marta idź - uśmiechnął się do mnie i usiadł obok Oli.
Gdy weszłam do sali Andrzej leżał z głową odwróconą w stronę okna, nadgarstek miał zabandażowany i podłączoną kroplówkę.
-Mogę - spytałam niepewnie na co on zwrócił swój wzrok na mnie
-Oczywiście, że tak.
Usiadłam na krzesełku obok łóżka na którym leżał Wroniasty
-Jak się czujesz?
-A jak ma się czuć człowiek, którego marzenia legły w gruzach i nic mu wiecznie nie wychodzi? - zapytał mnie ze łzami w oczach
-Przestań tak mówić! Będziesz spełniać dalej swoje marzenia i dalej będziesz szczęśliwy!
-Mam nadzieję, ale mam do ciebie prośbę.
-Jaką?
-Bardzo bym chciał, żebyś ty też była moim szczęściem, bo jesteś moim największym marzeniem. To co może spróbujemy jeszcze raz od nowa, bardzo mi na tym zależy, na tobie mi zależy. - złapał mnie za rękę i usiadł na łóżku
-Andrzej ja, ja bardzo tego pragnę.
-Kocham cię Marta.
-Ja ciebie też Andrzej.
Siatkarz spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował.
-Martuś, mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.
-No mów - uśmiechnęła się
-Jutro wychodzę ze szpitala, przyjedziesz po mnie?
-Oczywiście, że tak. Ale teraz już muszę lecieć bo za pół godziny mam pierwszy wykład, gdyż od wczoraj zaczęłam studia.
-Jestem z ciebie dumny - pocałował mnie w policzek, a ja wyszłam z sali
Perspektywa Andrzeja:
Nie wierzę w to co się teraz dzieję ten cholerny nadgarstek, który krzyżuje mi całe plany i marzenia siatkarskie to jakaś porażka, ale mam wreszcie przy sobie osobę, która będzie mnie wspierała i bardzo mocno ją kocham. Gdy tak rozmyślałem do sali wszedł Karol.
-Hej chuderlaczku, wchodź śmiało.
-Dobra dobra mistrzu, co tam u ciebie?
-Nareszcie mam Martę.
-Pytam się o ten nadgarstek, czy ty znowu chciałeś coś sobie zrobić?
-Nie no coś ty, pogięło cię? To było niefortunne zdarzenie. Stary ja teraz mam dla kogo żyć i nigdy już nie będę chciał się zabić.
-To dobrze Endrju. A teraz mów co i jak z Martą?
-Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.
-No to jesteście już razem tak?
-Na razie tak nieoficjalnie, będziemy teraz starali się wszystko odbudować.
-Na pewno wam się uda. Wy jesteście dla siebie stworzeni, mówię ci, że to widać na kilometr.
-Dzięki Karol za to, że jesteś i zawsze mnie wspierasz. Jesteś na prawdę wspaniałym przyjacielem.
-Ty też Andrzej, ty też. A tak poza tym to kiedy wychodzisz?
-Jutro rano, Marta po mnie przyjedzie.
-No to elegancko. Mam nadzieję, że pojawisz się na wieczornym treningu.
-Nie wiem stary, chyba nie dam rady - westchnąłem i posmutniałem na myśl o siatkówce
-Dobra nie namawiam cię tylko wiesz, że kiedyś musisz przyjść i kontynuować rehabilitację.
-Wiem i chcę. Tylko jeszcze nie teraz. Muszę odpocząć psychicznie.
-Rozumiem stary nie martw się - Karol uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
-Teraz muszę trochę czasu poświęcić dla Marty, bo nie chcę drugi raz jej stracić.
-To może niech ona z tobą zamieszka.
-Karol, za wcześnie na takie coś. Musimy znowu do siebie się zbliżyć i teraz tylko na tym mi zależy.
-No jak tam chcesz wiesz przecież że ja zawszę i w każdej decyzji będę cię wspierał.
-Wiem, a ty czasem nie masz wieczornego treningu ?
-O cholera, dobra lecę bo i tak się na pewno spóźnię będę musiał robić 10 dodatkowych kołek. Na razie.
Zaśmiałem się z przyjaciela i sięgnąłem po telefon, żeby napisać SMSa do Marty:
-Jutro wychodzę o 8.
-Będę o 7:30 ;)
-Nie musisz :) A tak poza tym to kolorowych snów księżniczko :*
-Nawzajem wąsaty :D :*
-Ej ej ej hamuj się młoda damo ;)
-Tak jest kapitanie, jutro zabiorę cię w pewne fajne miejsce. Dobranoc mistrzu :*
-Kocham cię księżniczko <3
-<33333
Z uśmiechem odłożyłem telefon na stolik i po kilku minutach zasnąłem.
niedziela, 1 listopada 2015
Rozdział 21
Cześć! :)
Na początku chcę was przeprosić, że tak dłuuugo musieliście czekać na nowy rozdział. Ja po prostu miałam duży zapiernicz i najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu. Jeszcze raz was serdecznie przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie i nadal będziecie czytać i komentować. Od dzisiaj postaram się, żeby rozdziały były dodawane w każdy piątek :*
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa tygodnie później.
Perspektywa Marty:
Był już koniec października, dni stawały się coraz krótsze i chłodniejsze. Wstałam niechętnie z łóżka, mimo tego, że dzisiaj już piątek. Zarzuciłam na siebie szlafrok, i skierowałam się do kuchni. Tam zjadłam śniadanko, po czym pozmywałam i poszłam się ubrać. Widząc przez okno pochmurną pogodę postanowiłam ubrać się cieplej więc wybrałam ten zestaw. Gdy byłam już gotowa zobaczyłam że jest dopiero 7:45, a ja pracę zaczynam o 8:30. Postanowiłam wypić kawę. Gdy delektowałam się gorącym napojem, postanowiłam napisać do Pawła, gdyż przez te dwa tygodnie Andrzej i Paweł dali mi czas na wybór. Ja chyba już wiem kogo moje serce kocha, więc muszę ich o tym poinformować, lecz niestety dla jednego z nich ta informacja nie będzie przyjemna. Umówiłam się z Zatim o 15:30 w galerii. Patrząc na zegarek, założyłam buty i wyszłam do pracy.
Perspektywa Pawła:
Wstałem dzisiaj wyjątkowo wcześnie, bo już o 7:15. Zjadłem śniadanie i włączyłem telewizor, gdyż dzisiaj nie mieliśmy porannego treningu. Po około 15 min mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz:Marta <3. Odebrałem i gdy skończyliśmy rozmowę, byłem bardzo ucieszony, ponieważ Marta ma mi coś ważnego do powiedzenia. Mam nadzieję, że podczas tych 2 tygodni bardzo mocno się zastanowiła, i jestem dobrej myśli, że to mnie wybrała. Pełen energii, ubrałem się i zacząłem sprzątać w domu. O 11:30 wyszedłem na popołudniowy trening. W szatni nie mogłem usiedzieć, gdyż nie mogłem się doczekać spotkania z Martą. Jednak zastanawiało mnie jedno dlaczego tylko ja jestem uśmiechnięty?
-Chłopaki trochę radości, dzisiaj piątek weekendu początek!! - zobaczyłem zdziwione miny kumpli
-No co wy tacy dzisiaj nie fajni?
-To tu nic nie wiesz? - spytał się Piechocki
-A co mam niby wiedzieć? Stało się coś?
-Oj stało, stało - powiedział ze smutną miną Karol
-Mówcie, kurwa chłopaki - spojrzałem błagającym wzrokiem na kolegów.
-Andrzej, zerwał mięsień w ręce, i to ten który miał przecięty wtedy kiedy chciał się zabić. - powiedział łamiącym się głosem Kłos.
-Co? Czyli,że...
-Tak, są bardzo małe szanse na powrót Andrzeja do gry - powiedział Facundo.
-Ja pierdole. Czemu mi wcześniej o tym nie powiedzieliście?
-Dobra Zati, chodź na trening - powiedział Mariusz i zniknął za drzwiami.
Po skończony treningu, który się trochę przedłużył była już 15:15. Nie miałem czasu wracać się przebrać więc od razu pojechałem do kawiarni po drodze kupując dla Marty drobny prezent. Będąc na miejscu z oddali zobaczyłem siedzącą dziewczynę.
-Cześć Marta- uśmiechnąłem się mile i pocałowałem ją w policzek
-Hej.
-No to co zamawiamy coś?
-Ja dziękuję. Poprosiłam cię o to spotkanie ponieważ przemyślałam to wszystko i już jestem pewna, kogo kocham.
-No to mów, bo już się niecierpliwię - powiedziałem z uśmiechem.
-Paweł, ja kocham tylko jedną osobę, a jest to Andrzej, przykro mi, ale przez te 2 tygodnie on mi ciągle siedział a w głowie i nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę. Ja nad tą decyzją myślałam dniami i nocami. Jesteś na prawdę wspaniałym facetem i mam nadzieję, że znajdziesz dziewczynę która będzie cię w 100% kochała, bo na prawdę na to zasługujesz.
-Rozumiem Marta, na prawdę rozumiem - spuściłem głowę w dół i chwilę się zacząłem nad tym wszystkim zastanawiać.
-To może ja już pójdę.
-Nie, poczekaj - zatrzymałem dziewczynę- możemy być przyjaciółmi? Ty jako jedyna zawsze mnie wysłuchałaś, pomagałaś...
-Oczywiście, że tak Zati! - Marta rzuciła mi się na szyję - cieszę się, że tak to przyjąłeś. - powiedziała z uśmiechem
-Mam coś jeszcze dla ciebie, i bardzo bym chciał żebyś to nosiła, to zawsze i w każdej sytuacji będzie ci przypominało, że masz mnie - powiedziałem z uśmiechem i wręczyłem prezent Marcie.
-O matko... jest piękny, jesteś wspaniały Paweł - Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła mnie.
-Okej panno Nowak , to leć oznajmić dobrą nowinę Wronce. - uśmiechnąłem się szeroko
-Lecę, lecę panie Zatorski - pocałował mnie w policzek i wyszła z kawiarni, a ja wtedy przypomniałem sobie, że Andrzej na pewno jest załamany, no ale może Marta nie będzie zła, że jej nie powiedziałem.
Perspektywa Marty:
Szczęśliwa i radosna, szłam z naszyjnikiem od Pawła w stronę bloku, w którym mieszkał Andrzej. Nie mogłam doczekać się kiedy go zobaczę. Będąc pod odpowiednim budynkiem, wzięłam głęboki oddech i weszłam do klatki schodowej. Znajdując się pod drzwiami nr.8 czułam jak serce wali mi coraz mocniej. Nacisnęłam dzwonek i po paru minutach oczekiwania w drzwiach pojawił się Andrzej, wyglądał na smutnego? Przybitego?
-Marta? - spytał przecierając oczy
-Tak,mogę wejść?
-Jasne, wchodź. - powiedział z wymuszonym uśmiechem
Weszłam do środka i zobaczyłam mega wielki bałagan. Wszędzie walały się ubrania,które Wronka teraz zbierał. W kuchni było jeszcze gorzej, zauważyłam również porozrywana zdjęcia z meczów Andrzeja, a za kanapą dużą ilość pustych butelek po alkoholu. Złapałam Andrzeja za nadgarstek i spojrzałam na niego, w jego oczach widziałam cierpienie i smutek
-Andrzej, co się stało?
-Nic, to tylko bałagan - odpowiedział wymijająco
-Tak, na pewno, a ten alkohol?
-No bo mała imprezka była.
-A te porozrywane zdjęcia?
-Nie ważne - powiedział i wstał z kanapy.
Złapałam go za rękę i spojrzałam mu w oczy. Wrona usiadł i wbił wzrok w podłogę.
-3 dni temu, na treningu zerwałem mięsień w ręce i to ten który miałem przecięty, od razu pojechałem do szpitala, a tam powiedzieli mi, że tak zniszczony mięsień prawdopodobnie już nie będzie w pełni sprawny co w zawodzie siatkarza wyklucza mnie z dalszej gry. - powiedział załamanym głosem, a mnie totalnie zatkało - A tak w ogóle to po co tutaj przyszłaś?
-Ja już podjęłam decyzję.
-Okej, nie martw się zawszę będziemy przyjaciółmi, i pamiętaj masz być szczęśliwa z Pawłem.
-Co?? O czym ty gadasz? Ja wybrałam ciebie.
-J-jak to?
-Tak to - uśmiechnęłam się i pocałowałam zdezorientowanego Andrzeja.
-Teraz wierzysz Wronka?
-Kocham cię Marta najbardziej na świecie.
-Ja ciebie jeszcze bardziej. - powiedziałam i przytuliłam się do siatkarza.
-Wiesz co Andrzej, idź zrób coś do jedzenia, a ja ogarnę ten syf.
Gdy Andrzej poszedł do kuchni, ja zaczęłam składać ubrania i zbierać porozrzucane zdjęcia , gdy nagle usłyszałam krzyk - JA PIERDOLE!-
Szybko wbiegłam do kuchni i zobaczyłam, że Wrona trzyma się za nadgarstek i zaciska zęby z bólu.
-Co się stało?
-Pierdolony nadgarstek! Zadzwoń na pogotowie okej?
Jak najszybciej wezwałam karetkę, która już po 10 minutach była na miejscu. Andrzeja szybko zabrali, a ja wzięłam jego kluczyki i ruszyłam w kierunku szpitala.
Na początku chcę was przeprosić, że tak dłuuugo musieliście czekać na nowy rozdział. Ja po prostu miałam duży zapiernicz i najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu. Jeszcze raz was serdecznie przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie i nadal będziecie czytać i komentować. Od dzisiaj postaram się, żeby rozdziały były dodawane w każdy piątek :*
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa tygodnie później.
Perspektywa Marty:
Był już koniec października, dni stawały się coraz krótsze i chłodniejsze. Wstałam niechętnie z łóżka, mimo tego, że dzisiaj już piątek. Zarzuciłam na siebie szlafrok, i skierowałam się do kuchni. Tam zjadłam śniadanko, po czym pozmywałam i poszłam się ubrać. Widząc przez okno pochmurną pogodę postanowiłam ubrać się cieplej więc wybrałam ten zestaw. Gdy byłam już gotowa zobaczyłam że jest dopiero 7:45, a ja pracę zaczynam o 8:30. Postanowiłam wypić kawę. Gdy delektowałam się gorącym napojem, postanowiłam napisać do Pawła, gdyż przez te dwa tygodnie Andrzej i Paweł dali mi czas na wybór. Ja chyba już wiem kogo moje serce kocha, więc muszę ich o tym poinformować, lecz niestety dla jednego z nich ta informacja nie będzie przyjemna. Umówiłam się z Zatim o 15:30 w galerii. Patrząc na zegarek, założyłam buty i wyszłam do pracy.
Perspektywa Pawła:
Wstałem dzisiaj wyjątkowo wcześnie, bo już o 7:15. Zjadłem śniadanie i włączyłem telewizor, gdyż dzisiaj nie mieliśmy porannego treningu. Po około 15 min mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz:Marta <3. Odebrałem i gdy skończyliśmy rozmowę, byłem bardzo ucieszony, ponieważ Marta ma mi coś ważnego do powiedzenia. Mam nadzieję, że podczas tych 2 tygodni bardzo mocno się zastanowiła, i jestem dobrej myśli, że to mnie wybrała. Pełen energii, ubrałem się i zacząłem sprzątać w domu. O 11:30 wyszedłem na popołudniowy trening. W szatni nie mogłem usiedzieć, gdyż nie mogłem się doczekać spotkania z Martą. Jednak zastanawiało mnie jedno dlaczego tylko ja jestem uśmiechnięty?
-Chłopaki trochę radości, dzisiaj piątek weekendu początek!! - zobaczyłem zdziwione miny kumpli
-No co wy tacy dzisiaj nie fajni?
-To tu nic nie wiesz? - spytał się Piechocki
-A co mam niby wiedzieć? Stało się coś?
-Oj stało, stało - powiedział ze smutną miną Karol
-Mówcie, kurwa chłopaki - spojrzałem błagającym wzrokiem na kolegów.
-Andrzej, zerwał mięsień w ręce, i to ten który miał przecięty wtedy kiedy chciał się zabić. - powiedział łamiącym się głosem Kłos.
-Co? Czyli,że...
-Tak, są bardzo małe szanse na powrót Andrzeja do gry - powiedział Facundo.
-Ja pierdole. Czemu mi wcześniej o tym nie powiedzieliście?
-Dobra Zati, chodź na trening - powiedział Mariusz i zniknął za drzwiami.
Po skończony treningu, który się trochę przedłużył była już 15:15. Nie miałem czasu wracać się przebrać więc od razu pojechałem do kawiarni po drodze kupując dla Marty drobny prezent. Będąc na miejscu z oddali zobaczyłem siedzącą dziewczynę.
-Cześć Marta- uśmiechnąłem się mile i pocałowałem ją w policzek
-Hej.
-No to co zamawiamy coś?
-Ja dziękuję. Poprosiłam cię o to spotkanie ponieważ przemyślałam to wszystko i już jestem pewna, kogo kocham.
-No to mów, bo już się niecierpliwię - powiedziałem z uśmiechem.
-Paweł, ja kocham tylko jedną osobę, a jest to Andrzej, przykro mi, ale przez te 2 tygodnie on mi ciągle siedział a w głowie i nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę. Ja nad tą decyzją myślałam dniami i nocami. Jesteś na prawdę wspaniałym facetem i mam nadzieję, że znajdziesz dziewczynę która będzie cię w 100% kochała, bo na prawdę na to zasługujesz.
-Rozumiem Marta, na prawdę rozumiem - spuściłem głowę w dół i chwilę się zacząłem nad tym wszystkim zastanawiać.
-To może ja już pójdę.
-Nie, poczekaj - zatrzymałem dziewczynę- możemy być przyjaciółmi? Ty jako jedyna zawsze mnie wysłuchałaś, pomagałaś...
-Oczywiście, że tak Zati! - Marta rzuciła mi się na szyję - cieszę się, że tak to przyjąłeś. - powiedziała z uśmiechem
-Mam coś jeszcze dla ciebie, i bardzo bym chciał żebyś to nosiła, to zawsze i w każdej sytuacji będzie ci przypominało, że masz mnie - powiedziałem z uśmiechem i wręczyłem prezent Marcie.
-O matko... jest piękny, jesteś wspaniały Paweł - Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła mnie.
-Okej panno Nowak , to leć oznajmić dobrą nowinę Wronce. - uśmiechnąłem się szeroko
-Lecę, lecę panie Zatorski - pocałował mnie w policzek i wyszła z kawiarni, a ja wtedy przypomniałem sobie, że Andrzej na pewno jest załamany, no ale może Marta nie będzie zła, że jej nie powiedziałem.
Perspektywa Marty:
Szczęśliwa i radosna, szłam z naszyjnikiem od Pawła w stronę bloku, w którym mieszkał Andrzej. Nie mogłam doczekać się kiedy go zobaczę. Będąc pod odpowiednim budynkiem, wzięłam głęboki oddech i weszłam do klatki schodowej. Znajdując się pod drzwiami nr.8 czułam jak serce wali mi coraz mocniej. Nacisnęłam dzwonek i po paru minutach oczekiwania w drzwiach pojawił się Andrzej, wyglądał na smutnego? Przybitego?
-Marta? - spytał przecierając oczy
-Tak,mogę wejść?
-Jasne, wchodź. - powiedział z wymuszonym uśmiechem
Weszłam do środka i zobaczyłam mega wielki bałagan. Wszędzie walały się ubrania,które Wronka teraz zbierał. W kuchni było jeszcze gorzej, zauważyłam również porozrywana zdjęcia z meczów Andrzeja, a za kanapą dużą ilość pustych butelek po alkoholu. Złapałam Andrzeja za nadgarstek i spojrzałam na niego, w jego oczach widziałam cierpienie i smutek
-Andrzej, co się stało?
-Nic, to tylko bałagan - odpowiedział wymijająco
-Tak, na pewno, a ten alkohol?
-No bo mała imprezka była.
-A te porozrywane zdjęcia?
-Nie ważne - powiedział i wstał z kanapy.
Złapałam go za rękę i spojrzałam mu w oczy. Wrona usiadł i wbił wzrok w podłogę.
-3 dni temu, na treningu zerwałem mięsień w ręce i to ten który miałem przecięty, od razu pojechałem do szpitala, a tam powiedzieli mi, że tak zniszczony mięsień prawdopodobnie już nie będzie w pełni sprawny co w zawodzie siatkarza wyklucza mnie z dalszej gry. - powiedział załamanym głosem, a mnie totalnie zatkało - A tak w ogóle to po co tutaj przyszłaś?
-Ja już podjęłam decyzję.
-Okej, nie martw się zawszę będziemy przyjaciółmi, i pamiętaj masz być szczęśliwa z Pawłem.
-Co?? O czym ty gadasz? Ja wybrałam ciebie.
-J-jak to?
-Tak to - uśmiechnęłam się i pocałowałam zdezorientowanego Andrzeja.
-Teraz wierzysz Wronka?
-Kocham cię Marta najbardziej na świecie.
-Ja ciebie jeszcze bardziej. - powiedziałam i przytuliłam się do siatkarza.
-Wiesz co Andrzej, idź zrób coś do jedzenia, a ja ogarnę ten syf.
Gdy Andrzej poszedł do kuchni, ja zaczęłam składać ubrania i zbierać porozrzucane zdjęcia , gdy nagle usłyszałam krzyk - JA PIERDOLE!-
Szybko wbiegłam do kuchni i zobaczyłam, że Wrona trzyma się za nadgarstek i zaciska zęby z bólu.
-Co się stało?
-Pierdolony nadgarstek! Zadzwoń na pogotowie okej?
Jak najszybciej wezwałam karetkę, która już po 10 minutach była na miejscu. Andrzeja szybko zabrali, a ja wzięłam jego kluczyki i ruszyłam w kierunku szpitala.
czwartek, 15 października 2015
Rozdział 20
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Perspektywa Marty:
Wbiegłam do domu i usiadłam na kanapie. Spojrzałam na zegarek - 17:25. Nie było zbyt późno więc napisałam do Oli:
-Hej kochana :* Masz teraz czas?
-Cześć Martuś, tak mam a coś się stało?
-No powiedzmy, to co za 30 min kawiarnia, na Świętokrzyskiej?
-Okej.
Musze kogoś się poradzić, bo sama nie wiem co dalej robić. Ogarnęłam szybko makijaż, przebrałam się, zamknęłam mieszkanie i ruszyłam w stronę samochodu. Gdy dotarłam do kawiarni, Ola już na mnie czekała.
-Cześć - przywitałam się z przyjaciółką całusem
-Siadaj i opowiadaj wszystko.
Opowiedziała Oli wszystko od początku, o kłamstwie Karola, i o dzisiejszych wydarzeniach.
-Nie wierzę, już ja Karolowi dam popalić.
-Ola, nie proszę cię, ja i Andrzej sami chcemy to załatwić.
-No skoro tak to okej, a co do tych pocałunków to nie wiem co ci poradzić.
-Słuchaj ja mam taki mętlik w głowie, nadal coś czuję do Andrzeja, ale zdążyłam też coś poczuć do Pawła.
-Powinnaś się zastanowić którego tak na prawdę kochasz, i porozmawiać z nimi.
-Ja to wiem, tylko nie chce żadnego z nich zranić.
-Na kim ci bardziej zależy?
-Nie wiem...
-Kochana, porozmawiaj z nimi i wszystko stanie się prostsze.
-Dobra, ale najpierw muszę załatwić sprawę z Karolem.
-To wiesz co ja mam pomysł. Przyjdźcie dzisiaj z Wronką do nas.
-Genialny plan. Wiesz cieszę się, że mam taką przyjaciółkę.
-Ja też, to o 20?
-Mi pasuje.
-To weź zawiadom Andrzeja o tym planie, a ja uciekam zrobić jakąś kolacje dla was. Do zobaczenia.
Pożegnałam się z przyjaciółką i gdy tylko wyszła wysłałam SMSa do Andrzeja:
-Dzisiaj pogadamy sobie z Kłosem, także o 20 u niego w domu :)
-O a cóż to za plan szykujesz?
-Nie ja tylko Olka.
-No dobra, to wpadnę po ciebie, bądź gotowa ;)
-Nie musisz.
-Ale chce i bez dyskusji.
Nic już nie odpisałam tylko wyszłam z kawiarni i udałam się do swojego samochodu.
Perspektywa Andrzeja:
Olka to ma jednak głowę. Dobrze, że takie coś wymyśliła, przyjadę po Martę i porozmawiam z nią na poważnie, i obiecuję że teraz już niczego nie spieprzę, na reszcie będę miał ukochaną osobę przy swoim boku. Dzisiejszy pocałunek uświadomił mi, że bardzo mi jej brakowało, a moje serce szaleje za nią coraz mocniej.
Siedziałem w kuchni pijąc kawę i rozmyślając, gdy nagle dostałem SMSa od Oli:
-Pogadaj dzisiaj z nią i nie spieprz tego, bo na ten plan wpadłam w 1 sekundzie.
-Jesteś genialna. :***
-Idź się odstrój elegancko, bo już 18:45.
-Już pędzę.
Odłożyłem telefon na stolik i poszedłem szukać odpowiednich rzeczy. Po 10 min poszukiwań, znalazłem odpowiedni strój. Wsiadłem do auta , po drodze kupując bukiet kwiatów oraz drobne słodkości, ruszyłem w kierunku mieszkania Marty.
Perspektywa Marty:
Już o godzinie, 19 ubrałam się, uczesałam i zrobiłam makijaż. Nie mogłam się już doczekać, kiedy przyjedzie Andrzej, tak bardzo chce go znowu zobaczyć, po tym pocałunku, moje uczucia, które były na samym dnie mojego serca powróciły i to ze zdwojoną siłą. Nie jestem tego pewna, ale chyba go kocham, ale Paweł też wiele dla mnie znaczy, co będzie jak wybiorę źle? Co się wtedy stanie, gdy wybiorę kogoś kogo nie kocham, a powrotu nie będzie? Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Andrzej:
-Witam. Przesyłka specjalna - powiedział i wręczył mi kwiaty i czekoladki
-Cześć - powiedziałam z uśmiechem
-Pięknie wyglądasz - powiedział i puścił mi oczko
-Ty również - uśmiechnęłam się - A w ogóle to co tak wcześnie jeszcze 20 minut mamy.
-Bo wiesz - oparł się o parapet - ja chciałbym z tobą porozmawiać.
-No to mów.
-Na początku chciałbym cię przeprosić za ten pocałunek.
-Żałujesz? - wtrąciłam się
-Nie, gdyby miał się cofnąć czas to znowu bym cie pocałował. Marta posłuchaj mnie, wiesz już całą prawdę o zajściach sprzed 5 lat, ale nie wiesz jednego?
-Czego niby?
-Tego, że ja cię nigdy nawet na moment nie przestałem kochać.
-Andrzej...
-Zrozum, że zawsze będą o ciebie walczył i nigdy się nie poddam. Mam tylko do ciebie jedno pytanie. Czy ty mnie też kochasz?
-Ja...ja mam kompletny mętlik w głowie, gdy po 5 latach znowu się pojawiłeś w moim życiu, wiedziałam że kocham cię, to czekanie w szpitalu aż się wybudzisz uświadomiło mi, że kocham cię nad życie. Ale potem gdy Karol mi powiedziała, że nie chcesz mnie znać, ja zrezygnowałam i moja znajomość z Pawłem stała się bliższa i poczułam coś do niego, a gdy mnie dzisiaj pocałowałeś to moje serce się roztopiło całkowicie, tylko, że później Paweł również mnie pocałował i teraz po prostu nie wiem kogo kocham. Bo do was oby dwóch coś czuję. - powiedziałam i usiadłam ze łzami w oczach na kanapie.
-Spokojnie, to twoje uczucia i wiem, że wybierzesz mądrze, nawet gdybyś wybrała Pawła to zawsze będziesz mogła na mnie liczyć.
-Ale Andrzej, ja nie wybrałam Pawła, na razie nikogo nie wybrałam.
-Ciii, nie płacz, dam ci tyle czasu ile potrzebujesz - powiedział Andrzej i przytulił mnie.
-Cieszę się, że cię mam - powiedziałam i mocniej go przytuliłam
-Dobra Martuś, idź popraw makijaż i idziemy
Tak jak powiedziała Wronka, tak też zrobiłam i po 15 minutach spacerku, byliśmy pod drzwiami mieszkania Kłosa
Gdy zadzwoniliśmy dzwonkiem, otworzyła nam Karol któremu wesoła mina opadła.
-Cześć Karolku - powiedziałam i weszła do środka ciągnąc za rękę Andrzeja
-I co nic nie powiesz przyjacielu? - Wronka spojrzał na niego złowrogo.
-Ja... Ola!! Gościmy mamy. - krzyknął
-Wiem - Dziewczyna wyszła z pokoju - sama ich tutaj zaprosiłam, a teraz ja i oni czekamy na wyjaśnienia.
-Co... Cholera. No dobra zrobiłem źle i co z tego?
-Kurwa Karollo, i ja i Marta przez to cierpieliśmy bo ona myślała, że ja nie chce z nią gadać, a ja myślałem że to ona nie chce ze mną.
-Bardzo się na tobie zawiedliśmy Karol - wtrąciłam się Andrzejowi.
-Ja tym bardziej kochanie.... - powiedziała zawiedziona Ola.
-Przepraszam was, nie myślałem, chciałem żeby było jak najlepiej dla Andrzeja i po prostu się pomyliłem. Co innego mogę zrobić, przepraszam was stokrotnie
-Byłeś moim najlepszym kumplem od zawsze, więc ja ci wybaczam.
-Ja również, ale ja chce oficjalnych przeprosin... - nie zdążyłam dokończyć bo Andrzej się wtrącił
-Na Facebooku - powiedział z wielkim uśmiechem Wrona
-Noo dobraa, ale mój fejm na pewno przez was spadnie.
Wszyscy razem się zaczęliśmy śmiać
-No to co drodzy państwo zapraszam na kolacje - powiedziała Ola
Skuszeni pysznymi zapachami zostaliśmy, i reszta wieczoru zleciała nam w śmiechu i radości.
Perspektywa Marty:
Wbiegłam do domu i usiadłam na kanapie. Spojrzałam na zegarek - 17:25. Nie było zbyt późno więc napisałam do Oli:
-Hej kochana :* Masz teraz czas?
-Cześć Martuś, tak mam a coś się stało?
-No powiedzmy, to co za 30 min kawiarnia, na Świętokrzyskiej?
-Okej.
Musze kogoś się poradzić, bo sama nie wiem co dalej robić. Ogarnęłam szybko makijaż, przebrałam się, zamknęłam mieszkanie i ruszyłam w stronę samochodu. Gdy dotarłam do kawiarni, Ola już na mnie czekała.
-Cześć - przywitałam się z przyjaciółką całusem
-Siadaj i opowiadaj wszystko.
Opowiedziała Oli wszystko od początku, o kłamstwie Karola, i o dzisiejszych wydarzeniach.
-Nie wierzę, już ja Karolowi dam popalić.
-Ola, nie proszę cię, ja i Andrzej sami chcemy to załatwić.
-No skoro tak to okej, a co do tych pocałunków to nie wiem co ci poradzić.
-Słuchaj ja mam taki mętlik w głowie, nadal coś czuję do Andrzeja, ale zdążyłam też coś poczuć do Pawła.
-Powinnaś się zastanowić którego tak na prawdę kochasz, i porozmawiać z nimi.
-Ja to wiem, tylko nie chce żadnego z nich zranić.
-Na kim ci bardziej zależy?
-Nie wiem...
-Kochana, porozmawiaj z nimi i wszystko stanie się prostsze.
-Dobra, ale najpierw muszę załatwić sprawę z Karolem.
-To wiesz co ja mam pomysł. Przyjdźcie dzisiaj z Wronką do nas.
-Genialny plan. Wiesz cieszę się, że mam taką przyjaciółkę.
-Ja też, to o 20?
-Mi pasuje.
-To weź zawiadom Andrzeja o tym planie, a ja uciekam zrobić jakąś kolacje dla was. Do zobaczenia.
Pożegnałam się z przyjaciółką i gdy tylko wyszła wysłałam SMSa do Andrzeja:
-Dzisiaj pogadamy sobie z Kłosem, także o 20 u niego w domu :)
-O a cóż to za plan szykujesz?
-Nie ja tylko Olka.
-No dobra, to wpadnę po ciebie, bądź gotowa ;)
-Nie musisz.
-Ale chce i bez dyskusji.
Nic już nie odpisałam tylko wyszłam z kawiarni i udałam się do swojego samochodu.
Perspektywa Andrzeja:
Olka to ma jednak głowę. Dobrze, że takie coś wymyśliła, przyjadę po Martę i porozmawiam z nią na poważnie, i obiecuję że teraz już niczego nie spieprzę, na reszcie będę miał ukochaną osobę przy swoim boku. Dzisiejszy pocałunek uświadomił mi, że bardzo mi jej brakowało, a moje serce szaleje za nią coraz mocniej.
Siedziałem w kuchni pijąc kawę i rozmyślając, gdy nagle dostałem SMSa od Oli:
-Pogadaj dzisiaj z nią i nie spieprz tego, bo na ten plan wpadłam w 1 sekundzie.
-Jesteś genialna. :***
-Idź się odstrój elegancko, bo już 18:45.
-Już pędzę.
Odłożyłem telefon na stolik i poszedłem szukać odpowiednich rzeczy. Po 10 min poszukiwań, znalazłem odpowiedni strój. Wsiadłem do auta , po drodze kupując bukiet kwiatów oraz drobne słodkości, ruszyłem w kierunku mieszkania Marty.
Perspektywa Marty:
Już o godzinie, 19 ubrałam się, uczesałam i zrobiłam makijaż. Nie mogłam się już doczekać, kiedy przyjedzie Andrzej, tak bardzo chce go znowu zobaczyć, po tym pocałunku, moje uczucia, które były na samym dnie mojego serca powróciły i to ze zdwojoną siłą. Nie jestem tego pewna, ale chyba go kocham, ale Paweł też wiele dla mnie znaczy, co będzie jak wybiorę źle? Co się wtedy stanie, gdy wybiorę kogoś kogo nie kocham, a powrotu nie będzie? Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Andrzej:
-Witam. Przesyłka specjalna - powiedział i wręczył mi kwiaty i czekoladki
-Cześć - powiedziałam z uśmiechem
-Pięknie wyglądasz - powiedział i puścił mi oczko
-Ty również - uśmiechnęłam się - A w ogóle to co tak wcześnie jeszcze 20 minut mamy.
-Bo wiesz - oparł się o parapet - ja chciałbym z tobą porozmawiać.
-No to mów.
-Na początku chciałbym cię przeprosić za ten pocałunek.
-Żałujesz? - wtrąciłam się
-Nie, gdyby miał się cofnąć czas to znowu bym cie pocałował. Marta posłuchaj mnie, wiesz już całą prawdę o zajściach sprzed 5 lat, ale nie wiesz jednego?
-Czego niby?
-Tego, że ja cię nigdy nawet na moment nie przestałem kochać.
-Andrzej...
-Zrozum, że zawsze będą o ciebie walczył i nigdy się nie poddam. Mam tylko do ciebie jedno pytanie. Czy ty mnie też kochasz?
-Ja...ja mam kompletny mętlik w głowie, gdy po 5 latach znowu się pojawiłeś w moim życiu, wiedziałam że kocham cię, to czekanie w szpitalu aż się wybudzisz uświadomiło mi, że kocham cię nad życie. Ale potem gdy Karol mi powiedziała, że nie chcesz mnie znać, ja zrezygnowałam i moja znajomość z Pawłem stała się bliższa i poczułam coś do niego, a gdy mnie dzisiaj pocałowałeś to moje serce się roztopiło całkowicie, tylko, że później Paweł również mnie pocałował i teraz po prostu nie wiem kogo kocham. Bo do was oby dwóch coś czuję. - powiedziałam i usiadłam ze łzami w oczach na kanapie.
-Spokojnie, to twoje uczucia i wiem, że wybierzesz mądrze, nawet gdybyś wybrała Pawła to zawsze będziesz mogła na mnie liczyć.
-Ale Andrzej, ja nie wybrałam Pawła, na razie nikogo nie wybrałam.
-Ciii, nie płacz, dam ci tyle czasu ile potrzebujesz - powiedział Andrzej i przytulił mnie.
-Cieszę się, że cię mam - powiedziałam i mocniej go przytuliłam
-Dobra Martuś, idź popraw makijaż i idziemy
Tak jak powiedziała Wronka, tak też zrobiłam i po 15 minutach spacerku, byliśmy pod drzwiami mieszkania Kłosa
Gdy zadzwoniliśmy dzwonkiem, otworzyła nam Karol któremu wesoła mina opadła.
-Cześć Karolku - powiedziałam i weszła do środka ciągnąc za rękę Andrzeja
-I co nic nie powiesz przyjacielu? - Wronka spojrzał na niego złowrogo.
-Ja... Ola!! Gościmy mamy. - krzyknął
-Wiem - Dziewczyna wyszła z pokoju - sama ich tutaj zaprosiłam, a teraz ja i oni czekamy na wyjaśnienia.
-Co... Cholera. No dobra zrobiłem źle i co z tego?
-Kurwa Karollo, i ja i Marta przez to cierpieliśmy bo ona myślała, że ja nie chce z nią gadać, a ja myślałem że to ona nie chce ze mną.
-Bardzo się na tobie zawiedliśmy Karol - wtrąciłam się Andrzejowi.
-Ja tym bardziej kochanie.... - powiedziała zawiedziona Ola.
-Przepraszam was, nie myślałem, chciałem żeby było jak najlepiej dla Andrzeja i po prostu się pomyliłem. Co innego mogę zrobić, przepraszam was stokrotnie
-Byłeś moim najlepszym kumplem od zawsze, więc ja ci wybaczam.
-Ja również, ale ja chce oficjalnych przeprosin... - nie zdążyłam dokończyć bo Andrzej się wtrącił
-Na Facebooku - powiedział z wielkim uśmiechem Wrona
-Noo dobraa, ale mój fejm na pewno przez was spadnie.
Wszyscy razem się zaczęliśmy śmiać
-No to co drodzy państwo zapraszam na kolacje - powiedziała Ola
Skuszeni pysznymi zapachami zostaliśmy, i reszta wieczoru zleciała nam w śmiechu i radości.
czwartek, 8 października 2015
Rozdział 19
CZYTASZ!-KOMENTUJESZ!-MOTYWUJESZ!
2 tygodnie później
Perspektywa Marty:
Od kłótni z Karolem, minęły już dwa tygodnie, wiele się przez ten czas zmieniło. Wyjaśniłam wszystko Pawłowi, zyskałam pracę oraz zaprzyjaźniłam się z rodziną Winiarskich. Kłos nie chce ze mną rozmawiać, a Andrzej... nawet nie wiem co u niego słychać, gdzie jest, czy chodzi na rehabilitacje. Dostałam tylko SMSa od Karola, że Andrzej nie chce się ze mną kontaktować. Bardzo to wszystko mnie dziwi, bo nie tak dawno chciał zacząć wszystko od początku, a teraz nie chce mnie znać? No trudno nie będę sobie tym głowy zawracała. Dzisiaj pracę zaczynałam o 9:30 więc na spokojnie zjadłam śniadanie i napisałam do Pawła:
-Wstawaj śpiochu ;)
-Ej! Wcale nie śpię, szykuję się na trening.
-Na pewno... :D Pewnie leżysz na łóżku z ledwo otwartymi oczami.
-Noo może ;) A co panna Nowak robi dzisiaj po południu?
-Pracuję do 15:30.
-No to idealnie :) Bo ja kończę popołudniową siłownie o 16. To może jakaś kawka?
-Z przyjemnością panie Zatorski ;)
-No do zobaczenia ;*
Uśmiechnęłam się do telefonu, i poszłam do sypialni wybrać odpowiedni strój. Po 15 min. byłam gotowa do wyjścia. Spojrzała na ekran telefonu i miała jedną wiadomość od Pawła:
-Miłego dnia w pracy. ;* Ps. Przez tą poranną wymianę zdań cały dzień będę myślał o tobie ;)
Nic nie odpisałam tylko schowałam telefon do torebki i wyszłam z mieszkania.
Perspektywa Andrzeja:
Od dwóch tygodni Marta nawet się nie odezwała, Karol powiedział mi, że związała się z Pawłem. Nie wierzę w to wszystko, przecież zależało jej na mnie bo lekarz mi powiedział, że przez cały czas była w szpitalu, ale Karol by mnie nie oszukał. Ufam mu bezgranicznie, w końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. On i Ola bardzo mnie wspierają, i jestem im za to ogromnie wdzięczny. Z moją ręką już coraz lepiej, i niedługo będę mógł już ćwiczyć razem ze skrzatami, bo na razie siedzę i ich dopinguje podczas treningu. Dzisiaj wstałem o 9 bo dopiero o 15 mam rehabilitacje na siłowni. Zjadłem 3 kanapki i poszedłem dalej spać. Przebudziłem się o 12:45, wziąłem prysznic i włączyłem laptopa. Nie mogąc się powstrzymać wszedłem na instagrama Marty. Na każdym zdjęciu była taka szczęśliwa, nawet na tym dzisiejszym z opisem " Nienawidzę pracować" Ona nawet nie wie jak ja ją mocno kocham, i mam nadzieję, że z Pawłem będzie szczęśliwa. Kończąc swoje rozmyślania poszedłem się ubrać i skierowałem się do swojego samochodu.
Perspektywa Karola:
Dwa tygodnie, tyle właśnie minęło. Na reszcie mogę powiedzieć, że wszystko jest ok: Andrzej całkowicie powrócił do żywych i jest znowu tym samym Wronką, z Olą byliśmy na Mazurach i wypoczęliśmy. No może tylko jedna rzecz nie jest git, Marta. Mam ogromne wyrzuty sumienia, może nie powinienem tak okłamywać Andrzeja? Widzę, że jak zawsze jest u nas i patrzy na mnie i Olkę to ma żal i rozpacz w oczach. Po tych wszystkich zdarzeniach on się trochę zmienił, nadal jest wesoły i radosny, ale po jego oczach widać, że to tylko udawanie. Serce mi podpowiada, że bardzo źle zrobiłem ,ale rozum mówi inaczej. No cóż coś się stało to się nie odstanie. Na pewno wszystko będzie dobrze.
Perspektyw Marty:
Czas w pracy strasznie szybko mi zleciał. Nim się obejrzałam była już 15:30. Wyszłam z biura i poszłam do domu się przebrać, gdyż za pół godziny mam czekać na Pawła przed halą. Wchodząc do domu, od razu pobiegłam do szafy. Wybrałam ubrania i zrobiłam lekki makijaż i widząc godzinę 15:50, wyszłam z domu. Do hali miałam blisko więc się za bardzo nie spieszyłam, po ok.5 min, byłam na miejscu. Usiadłam na murku i wysłałam SMSa do Zatiego:
-Długo mam czekać zimno mi! :D
-Idę wziąć prysznic i się przebrać, za 5 min będę. Spokojnie wszystko ci wynagrodzę ;)
-No mam nadzieję ;*
Tak jak powiedział Paweł tak i zrobił, dokładnie po 5 minutach pojawił się zdyszany przy mnie.
-No to jestem. - wyszczerzył się i pocałował mnie w policzek
-Widzę - zeskoczyłam z murku i chciałam się odwrócić, jednak na kogoś wpadłam.
-O przepraszam.
-Nic się nie stało. - spojrzałam na odchodzącego mężczyznę - Andrzej? Andrzej poczekaj!
-Co jest Marta?
-Przepraszam cię, zaraz wrócę. - powiedziałam do Pawła i pobiegłam za Andrzejem
-Andrzej! Stój!
-Po co? - powiedział nie patrząc się w moją stronę
-Możemy porozmawiać? Proszę spójrz na mnie.
-A mamy o czym? - skierował swój smutny wzrok na mnie
-A nie mamy? Bo mi się wydaję , że tak.
-Przecież cały czas rozmawiamy. - powiedział spokojnym głosem Wrona unikając patrzenia w moje oczy
-To powiedz mi dlaczego nie odzywałeś się?
-Ja? Chyba raczej ty się nie odzywałaś, wolałaś uciec przed tym wszystkim do Pawła.
-Nigdzie nie uciekłam!
-Jakoś w szpitalu cię nie widziałem.
-Siedziałam cały czas!
-To dlaczego poszłaś jak się wybudziłem?
-Poszłam? Zostałam bezczelnie wyrzucona! Mówiłeś przecież, że nie chcesz mnie znać!
-Ciekawe kiedy?
-Dzień po swoim wybudzeniu, Karol tak do mnie napisał.
-Nic takiego nie mówiłem! Czekaj, jak to Karol?
-No normalnie, najpierw wywalił mnie ze szpitala a później do mnie napisał, że nie chcesz mieć ze mną do czynienia już nigdy więcej.
-Słuchaj, ja nigdy tak nie powiedziałam.
-Nie wieżę ci.
-Za bardzo cię kocham, żeby powiedzieć takie coś, a Karol kłamał i całkowicie mnie zawiódł.
-Uwierz, że mnie też, ale może on miał rację, że ty tylko trzymasz się tej myśli że mnie kochasz a tak na prawdę to tylko fikcja która niszczy twoją psychikę.
-Marta, ja jestem w stu procentach pewien swoich uczuć. Kocham cię z każdym dniem coraz bardziej, nie mogę o tobie zapomnieć. Mam twoje zdjęcie w domu i wieczorem ciągle na nie patrzę i tylko to mnie utrzymuje przy życiu. - powiedział siatkarz patrząc mi prosto w oczy.
-Andrzej, ja.. ja nie wiem co powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić - Chłopak podszedł do mnie bliżej i pocałował mnie.
-Przepraszam... - spojrzałam w jego niebieskie tęczówki które biły blaskiem szczęścia i miłości. Odwróciłam się i poszłam w stronę hali i Pawła.
-Zadzwonię do ciebie jutro!! - krzyknął do mnie Wrona, a ja odwróciłam się i delikatnie się uśmiechnęłam.
Będąc pod halą podeszłam do Pawła:
-Przepraszam, że tak długo, mogę ci coś powiedzieć? - chciałam wygadać się komuś o pocałunku z Andrzejem i wybrałam właśnie Pawła.
-Najpierw ja. Marta posłuchaj mnie, od samego początku bardzo mi się spodobałaś, byłem w tobie zakochany i zauroczony,ale teraz po tych 2 tygodniach jednego jestem pewien że cię kocham. Kocham cie tak jak nikogo innego. - libero podszedł do mnie i po prostu mnie pocałował, a ja nie widząc co robić odepchnęłam go i pobiegłam przed siebie krzycząc jedynie przepraszam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka! Hej!
Na początku przepraszam , że tak długo nie było rozdziału ale wiecie szkoła, obowiązki itd. Mam nadzieje, że będziecie czytać i komentować dalej. Teraz postaram się dodawać rozdziały regularnie. Jak widzicie, akcja się rozwija w szybkim tempie, ale spokojnie do końca tej zagmatwanej historii jeszcze daleko. Także czytajcie i komentujcie. No to koniec mojego przemówienia. Cześć i czołem!
Pozdroo ;**
2 tygodnie później
Perspektywa Marty:
Od kłótni z Karolem, minęły już dwa tygodnie, wiele się przez ten czas zmieniło. Wyjaśniłam wszystko Pawłowi, zyskałam pracę oraz zaprzyjaźniłam się z rodziną Winiarskich. Kłos nie chce ze mną rozmawiać, a Andrzej... nawet nie wiem co u niego słychać, gdzie jest, czy chodzi na rehabilitacje. Dostałam tylko SMSa od Karola, że Andrzej nie chce się ze mną kontaktować. Bardzo to wszystko mnie dziwi, bo nie tak dawno chciał zacząć wszystko od początku, a teraz nie chce mnie znać? No trudno nie będę sobie tym głowy zawracała. Dzisiaj pracę zaczynałam o 9:30 więc na spokojnie zjadłam śniadanie i napisałam do Pawła:
-Wstawaj śpiochu ;)
-Ej! Wcale nie śpię, szykuję się na trening.
-Na pewno... :D Pewnie leżysz na łóżku z ledwo otwartymi oczami.
-Noo może ;) A co panna Nowak robi dzisiaj po południu?
-Pracuję do 15:30.
-No to idealnie :) Bo ja kończę popołudniową siłownie o 16. To może jakaś kawka?
-Z przyjemnością panie Zatorski ;)
-No do zobaczenia ;*
Uśmiechnęłam się do telefonu, i poszłam do sypialni wybrać odpowiedni strój. Po 15 min. byłam gotowa do wyjścia. Spojrzała na ekran telefonu i miała jedną wiadomość od Pawła:
-Miłego dnia w pracy. ;* Ps. Przez tą poranną wymianę zdań cały dzień będę myślał o tobie ;)
Nic nie odpisałam tylko schowałam telefon do torebki i wyszłam z mieszkania.
Perspektywa Andrzeja:
Od dwóch tygodni Marta nawet się nie odezwała, Karol powiedział mi, że związała się z Pawłem. Nie wierzę w to wszystko, przecież zależało jej na mnie bo lekarz mi powiedział, że przez cały czas była w szpitalu, ale Karol by mnie nie oszukał. Ufam mu bezgranicznie, w końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. On i Ola bardzo mnie wspierają, i jestem im za to ogromnie wdzięczny. Z moją ręką już coraz lepiej, i niedługo będę mógł już ćwiczyć razem ze skrzatami, bo na razie siedzę i ich dopinguje podczas treningu. Dzisiaj wstałem o 9 bo dopiero o 15 mam rehabilitacje na siłowni. Zjadłem 3 kanapki i poszedłem dalej spać. Przebudziłem się o 12:45, wziąłem prysznic i włączyłem laptopa. Nie mogąc się powstrzymać wszedłem na instagrama Marty. Na każdym zdjęciu była taka szczęśliwa, nawet na tym dzisiejszym z opisem " Nienawidzę pracować" Ona nawet nie wie jak ja ją mocno kocham, i mam nadzieję, że z Pawłem będzie szczęśliwa. Kończąc swoje rozmyślania poszedłem się ubrać i skierowałem się do swojego samochodu.
Perspektywa Karola:
Dwa tygodnie, tyle właśnie minęło. Na reszcie mogę powiedzieć, że wszystko jest ok: Andrzej całkowicie powrócił do żywych i jest znowu tym samym Wronką, z Olą byliśmy na Mazurach i wypoczęliśmy. No może tylko jedna rzecz nie jest git, Marta. Mam ogromne wyrzuty sumienia, może nie powinienem tak okłamywać Andrzeja? Widzę, że jak zawsze jest u nas i patrzy na mnie i Olkę to ma żal i rozpacz w oczach. Po tych wszystkich zdarzeniach on się trochę zmienił, nadal jest wesoły i radosny, ale po jego oczach widać, że to tylko udawanie. Serce mi podpowiada, że bardzo źle zrobiłem ,ale rozum mówi inaczej. No cóż coś się stało to się nie odstanie. Na pewno wszystko będzie dobrze.
Perspektyw Marty:
Czas w pracy strasznie szybko mi zleciał. Nim się obejrzałam była już 15:30. Wyszłam z biura i poszłam do domu się przebrać, gdyż za pół godziny mam czekać na Pawła przed halą. Wchodząc do domu, od razu pobiegłam do szafy. Wybrałam ubrania i zrobiłam lekki makijaż i widząc godzinę 15:50, wyszłam z domu. Do hali miałam blisko więc się za bardzo nie spieszyłam, po ok.5 min, byłam na miejscu. Usiadłam na murku i wysłałam SMSa do Zatiego:
-Długo mam czekać zimno mi! :D
-Idę wziąć prysznic i się przebrać, za 5 min będę. Spokojnie wszystko ci wynagrodzę ;)
-No mam nadzieję ;*
Tak jak powiedział Paweł tak i zrobił, dokładnie po 5 minutach pojawił się zdyszany przy mnie.
-No to jestem. - wyszczerzył się i pocałował mnie w policzek
-Widzę - zeskoczyłam z murku i chciałam się odwrócić, jednak na kogoś wpadłam.
-O przepraszam.
-Nic się nie stało. - spojrzałam na odchodzącego mężczyznę - Andrzej? Andrzej poczekaj!
-Co jest Marta?
-Przepraszam cię, zaraz wrócę. - powiedziałam do Pawła i pobiegłam za Andrzejem
-Andrzej! Stój!
-Po co? - powiedział nie patrząc się w moją stronę
-Możemy porozmawiać? Proszę spójrz na mnie.
-A mamy o czym? - skierował swój smutny wzrok na mnie
-A nie mamy? Bo mi się wydaję , że tak.
-Przecież cały czas rozmawiamy. - powiedział spokojnym głosem Wrona unikając patrzenia w moje oczy
-To powiedz mi dlaczego nie odzywałeś się?
-Ja? Chyba raczej ty się nie odzywałaś, wolałaś uciec przed tym wszystkim do Pawła.
-Nigdzie nie uciekłam!
-Jakoś w szpitalu cię nie widziałem.
-Siedziałam cały czas!
-To dlaczego poszłaś jak się wybudziłem?
-Poszłam? Zostałam bezczelnie wyrzucona! Mówiłeś przecież, że nie chcesz mnie znać!
-Ciekawe kiedy?
-Dzień po swoim wybudzeniu, Karol tak do mnie napisał.
-Nic takiego nie mówiłem! Czekaj, jak to Karol?
-No normalnie, najpierw wywalił mnie ze szpitala a później do mnie napisał, że nie chcesz mieć ze mną do czynienia już nigdy więcej.
-Słuchaj, ja nigdy tak nie powiedziałam.
-Nie wieżę ci.
-Za bardzo cię kocham, żeby powiedzieć takie coś, a Karol kłamał i całkowicie mnie zawiódł.
-Uwierz, że mnie też, ale może on miał rację, że ty tylko trzymasz się tej myśli że mnie kochasz a tak na prawdę to tylko fikcja która niszczy twoją psychikę.
-Marta, ja jestem w stu procentach pewien swoich uczuć. Kocham cię z każdym dniem coraz bardziej, nie mogę o tobie zapomnieć. Mam twoje zdjęcie w domu i wieczorem ciągle na nie patrzę i tylko to mnie utrzymuje przy życiu. - powiedział siatkarz patrząc mi prosto w oczy.
-Andrzej, ja.. ja nie wiem co powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić - Chłopak podszedł do mnie bliżej i pocałował mnie.
-Przepraszam... - spojrzałam w jego niebieskie tęczówki które biły blaskiem szczęścia i miłości. Odwróciłam się i poszłam w stronę hali i Pawła.
-Zadzwonię do ciebie jutro!! - krzyknął do mnie Wrona, a ja odwróciłam się i delikatnie się uśmiechnęłam.
Będąc pod halą podeszłam do Pawła:
-Przepraszam, że tak długo, mogę ci coś powiedzieć? - chciałam wygadać się komuś o pocałunku z Andrzejem i wybrałam właśnie Pawła.
-Najpierw ja. Marta posłuchaj mnie, od samego początku bardzo mi się spodobałaś, byłem w tobie zakochany i zauroczony,ale teraz po tych 2 tygodniach jednego jestem pewien że cię kocham. Kocham cie tak jak nikogo innego. - libero podszedł do mnie i po prostu mnie pocałował, a ja nie widząc co robić odepchnęłam go i pobiegłam przed siebie krzycząc jedynie przepraszam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka! Hej!
Na początku przepraszam , że tak długo nie było rozdziału ale wiecie szkoła, obowiązki itd. Mam nadzieje, że będziecie czytać i komentować dalej. Teraz postaram się dodawać rozdziały regularnie. Jak widzicie, akcja się rozwija w szybkim tempie, ale spokojnie do końca tej zagmatwanej historii jeszcze daleko. Także czytajcie i komentujcie. No to koniec mojego przemówienia. Cześć i czołem!
Pozdroo ;**
Subskrybuj:
Posty (Atom)