sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 24

Perspektywa Marty:
Obudziłam się rano i zobaczyłam śpiącego Andrzeja. Wyglądał tak słodko, że musiałam go pocałować w policzek. Założyłam bluzę siatkarza i poszłam do kuchni szykować śniadanie. Gdy kroiłam warzywa, ktoś objął mnie w pasie i zaczął całować po szyi. Odwróciłam się i zobaczyłam radosną twarz Wronki.
-Dzień dobry księżniczko.
-Witaj kochanie. Siadaj. - powiedziałam i położyłam gotowe śniadanie na stole.
-Mmm, jakie pyszności, rozpieszczasz mnie kicia.
-No wiesz czekam na rewanż. - powiedziałam z uśmiechem 
-Dobrze, w takim razie zapraszam cię dzisiaj o 18 na randkę.
-Z miłą chęcią.
Po zakończeniu rozmowy kontynuowaliśmy jedzenie śniadania lecz ja musiałam powiedzieć o czymś siatkarzowi
-Andrzej, robisz dziś coś o 10?
-Nie, a co kochanie?
-Bo wiesz, chce spotkać się dzisiaj z ojcem i trochę się boję...
-Oczywiście skarbie, że z tobą pójdę.
-Ale będziesz czekał w samochodzie okej?
-Tak jest panie kapitanie! Ale teraz muszę się zbierać na trening.
-Szkoda, miło mi się z tobą siedziało.
-Kochanie, przecież wiesz, że muszę dalej ćwiczyć rękę.
-Wiem Wronko, ale kurczę jak mam pracę od 12:30 do 17:00 to strasznie pusto w tym wielkim mieszkaniu.
-Ja już coś na to wymyślę, obiecuję, a teraz chodź się pożegnać.
Wstałam i pocałowałam środkowego w policzek.
-Ej, ja muszę mieć lepszy poranek. - powiedział chłopak i zaczął mnie całować
-Dobra spadaj bo się spóźnisz- powiedziałam przerywając całowanie.
-Pa.
Gdy Andrzej wyszedł była 8:15, postanowiłam napisać do swojego ojca.:
"Dobrze, zgadzam się na to spotkanie. Dzisiaj o 10 tam gdzie mówiłeś."
Po ok. 3 min dostałam SMS zwrotny:
"Dziękuję ci bo to na  prawdę ważna sprawa"
Nie wierzę, a ja głupia myślałam, że się za mną po prostu stęsknił, a jak zwykle chodzi o jakąś pomoc. No ale trudno, zaryzykuje i zobaczę o co mu chodzi. Postanowiłam dalej się tym nie zadręczać. Włączyłam laptopa i weszłam na instagrama, facebooka. Gdy włączyłam oneta, głównym tematem okazał się Andrzej i ja? W artykule podpisanym "Nowa miłość Andrzeja Wrony? Czy możliwe, żeby kobieciarz w końcu się ustatkował" było nasze zdjęcie, zrobione kiedy wchodziliśmy do auta. Muszę, chyba to pokazać siatkarzowi i to chyba pora, żebyśmy się ujawnili, bo za pewne teraz dziennikarze nie dadzą spokoju. O 9 poszłam do pokoju i wybrałam odpowiedni strój na tą ponurą jesienną pogodę. W łazience zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Kiedy byłam już gotowa, zadzwonił  dzwonek, od razu otworzyłam wiedząc, że to Wronka.
-Misiak zbieramy się?
-Tak tak, a ty co prosto z treningu? - powiedziałam widząc chłopaka w dresach Skry.
-No tak, chodź bo już prawie 10.
-Oszalałeś? Jest dopiero 9:25.
-Co? Kurwa musiał mi ktoś przestawić zegarek. 
-Spokojnie wchodź
-KAROL! - wykrzyczał nagle siatkarz 
-Hahaha on to ma zawsze jakieś pomysły - powiedziałam ze śmiechem. - A tak w ogóle, to widziałeś artykuł na nasz temat w onecie?
-Nie, a powinienem? Ej czekaj jak to na nasz temat? - zdziwił się, a ja podałam mu laptopa.
Gdy Andrzej przeczytał całą treść, był zszokowany.
-I co Wrona robimy? Chyba nie możemy dalej się ukrywać.
-Kurde, Marta oni nie dadzą nam spokoju, tobie nie dają żyć. Chcesz tego?
-To jest nie ważne! Ja chcę idąc przez Warszawę czy Bełchatów, złapać za rękę moją miłość.
-Jeśli nie masz nic przeciwko to okej, coś wymyślimy. A teraz zbieraj się bo za 10 jest.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
-Kochanie ty tu czekasz na mnie.
-Okej, ale jak coś to dzwoń- powiedział i pocałował mnie w policzek.
Wyszłam z samochodu i wzięłam głęboki oddech, wchodząc do kawiarni, rozejrzałam się wokół i w rogu zobaczyłam mojego ojca.
-Cześć tato- powiedziałam delikatnie się uśmiechając
-Witaj córeczko, tak się cieszę, że przyszłaś - powiedział i przytulił mnie. Tak właśnie tego mi brakowało.
-No to po co chciałeś się spotkać?
-Kochanie, po co od razu takie pytania? Co tam u ciebie słychać?
-U mnie wszystko dobrze, ale na prawdę nie mam czasu na takie pogaduszki, bo mój chłopak na mnie czeka.
-O nie mówiłaś nic. Któż to taki?
-Andrzej Wrona, może kiedyś wam go przedstawię.
-O proszę jak się ustawiłaś, przystojny,młody, bogaty. Czyli nie będzie problemu.
-Z czym? - byłam bardzo zdziwiona
-Bo wiesz, widzisz tych dwóch facetów, przy ladzie?
-Tak i co w związku z tym?
-To są gangsterzy i ja jestem u nich zadłużony na 20 tys. 
-Co??
-I może pożyczyłabyś mi, ale wzięła od tego swojego Andrzeja.
-Nie ma mowy, co ty sobie wyobrażasz?
-Ale nie masz zbytnio wyjścia, bo ja im powiedziałem że dzisiaj od ciebie wezmę.
-Co kurwa? Idę stąd.!
Wstałam od stolika i chciałam już wyjść, gdy jeden z tych gangsterów złapał mnie za rękę.
-A dokąd to piękna?
-Puszczaj mnie ty przerośnięty ogrze! 
-Hahahaha ostra! Lubię takie - zaśmiał się jeden z nich
-A teraz dawaj pieniądze za tatuśka, chyba że wolisz odpłacić w naturze. - powiedział mi do ucha i złapał mnie za pupę
-Nie dotykaj mnie!! Nie mam i nie mam zamiaru mieć! - wykrzyczałam, a jeden z facetów popchnął mnie na krzesło.
-No to kochanie zaraz będziesz miała zamiar - wysyczał
Szybko wyjęłam telefon z torebki i wysłałam SMSa do Andrzeja.
-Chodź teraz malutka na zaplecze, spłacić długi ojca
Gdy szarpałam się z tym gangsterem do środka wszedł siatkarz i od razu rzucił się
-Zostaw ją kurwa!!! - krzyknął i z całej siły uderzył gangstera w twarz
-O proszę - powiedział podnosząc się z ziemi - ty siatkarz ratujesz tą małą sukę? - zaśmiał się
-Jeszcze raz nazwiesz ją suką a cię matka nie pozna! - powiedział Wrona szarpiąc za koszulkę faceta
-Nie boję się ciebie, bierz go Kamil!
Nagle jeden z nich "Kamil" złapał Andrzeja za ręce i powalił na kolana kopiąc w plecy, a drugi "Dżon" zaczął go okładać pięściami po twarzy i torsie.
-Zostawcie go!!!! Kurwa ludzie zróbcie coś! - wykrzyczałam przez łzy. 
Po chwili kelnerka zaczęła dzwonić na policję, gdy "Kamil" to zobaczył od razu zareagował
-Dżon zbieramy się psy zaraz tu będę - powiedział i wykrzywił ręcę Andrzejowi - macie kurwa 3 dni na kasę, wiem że masz marny siatkarzyno, 3 dni albo twojej lasce stanie coś bardzo niedobrego. 
To mówiąc puścił, na wpół przytomnego Andrzeja, i razem z drugim wybiegli przez awaryjne wyjście. Ze łzami w oczach podbiegłam do Andrzeja. Całą twarz miał zakrwawioną
-Kochanie - zaczęłam płakać - już jedzie pogotowie.
-Ręka...nie...nie czuje... - powiedział ze łzami w oczach i po paru minutach stracił przytomność.
-Nie na widzę cię tato!! Nie na widzę! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!! 
-Córeczko...
-Ja go tak bardzo kocham... - powiedziałam pół głosem i wtuliłam się w nieprzytomnego siatkarza. 
Po chwili na miejscu zjawiło się pogotowie oraz policja. Wstałam i rozejrzałam się wokół siebie, taty nie było, uciekł, na krześle jedynie była karteczka "Uważaj na nich, bo oni nie zapominają"

niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 23

Perspektywa Marty:
"Martuś, to ja twój ojciec, bardzo chciałbym się z tobą zobaczyć. Wiem, że jest ci ciężko ale jesteś moją ukochaną córeczką. Bardzo mi zależy na tym żeby móc spędzić chociaż troszkę czasu z tobą. Za tydzień na Mokotowie w naszej ulubionej restauracji będę czekać o 10."
Taki oto SMS obudził mnie dzisiejszego ranka. Byłam bardzo zmieszana, postanowiłam na razie nie odpisywać. Nie wiem jeszcze czy pójdę na to spotkanie, ale na pewno to przemyślę. Była godzina 6:30, a o 8 mam być w szpitalu po Andrzeja. Ubrałam się, zjadłam płatki. I o 7:45 ruszyłam w stronę szpitala. Na miejscu byłam o 8:10, mam nadzieję, że Andrzej się nie obrazi. Gdy weszłam do budynku skierowałam się do poczekalni i zauważyłam siedzącego na krześle Wronkę.
-Dzień dobry panu! - uśmiechnęłam się szeroko
-Cześć - powiedział i pocałował mnie delikatnie w policzek.
-No to co zbieramy się?
-Nie - zatrzymał mnie - poczekasz ze mną?
-Jasne, że tak. Ale na co?
-Bo nie wiem , no cholera jasna nie wiem co mam zrobić, a dzisiaj już muszę dać odpowiedź!
-O co chodzi skarbie? - spytałam się i złapałam go za rękę
-O tą operację nadgarstka i żyły głównej. Lekarz powiedział, że bez niej nie mam szans na powrót do kariery, ale jest też obawa, że ta operacja nic nie da a wręcz pogorszy sytuację. - powiedział siatkarz ściskając mocnej moją dłoń
-Andrzej zgódź się, nie namawiam cię ale to by było najlepsze rozwiązanie. Przecież warto czasami ryzykować.
-Wiesz co chyba masz rację, zaraz wracam.
Po ok. 15 minutach Wrona wrócił i razem wyszliśmy z budynku kierując się do mojego samochodu. Gdy siedzieliśmy już gotowi do jazdy, musiałam się dowiedzieć co on zadecydował:
-Kochanie, popatrz na mnie proszę.
-Możemy jechać?
-Nie, dopóki mi nie powiesz!
-Tak, zgodziłem się na operację zadowolona?!!!- Andrzej zaczął krzyczeć a ja nie wiedząc co robić wyszłam z samochodu.
Poszłam ze łzami w oczach w kierunku ławki i na niej usiadłam.
-Marta, przepraszam. - Andrzej usiadł obok mnie a ja momentalnie się odsunęłam - proszę cię poniosło mnie, ale tego wszystkiego jest za dużo, za wiele emocji.
-Wystraszyłam się ciebie wiesz? - spojrzałam w jego oczy
-Kochanie, ty przez to płakałaś? Boże jakim ja jestem palantem.!
-Nie mów tak, dla mnie też dzisiaj za wiele emocji było. Wyobraź sobie, że mój tata chciałby się ze mną spotkać, a ja nie wiem czy się zgodzić po tym wszystkim co zaszło 5 lat temu. Mam kompletny mętlik w głowie. Boję się tego, ale też bardzo chcę go znowu zobaczyć, porozmawiać.
-Martuś, już spokojnie. Sama dzisiaj powiedziałaś, że czasami warto zaryzykować. To co może spróbujesz?
-Chyba tak, dziękuję ci Andrzej.
-To ja tobie dziękuję i jeszcze raz przepraszam. - powiedział i pocałował mnie.
-Wiesz co miałam cię dzisiaj zabrać nad jezioro, ale nie chce mi się. Może pojedziemy do mnie, zjemy coś, obejrzymy jakiś film?
-Brzmi kusząco - puścił mi oczko i złapał za rękę- no to w drogę!


Perspektywa Andrzeja:
Po 30 minutach wesołej jazdy, byliśmy pod blokiem Marty. W środku było przepięknie, miło oraz przytulnie.
-Masz bardzo piękne mieszkanie kicia.
-Wiem misiaku. Idź włącz sobie telewizor, a ja przygotuję nam coś do jedzenia.
-A która jest godzina?
-16:45 a co? Mamusia ci nie pozwala tak długo siedzieć u nieznajomych?
-Hahaha, bardzo śmieszne! Skra gra teraz mecz więc obejrzę.
-Jak tam chcesz.
Po 1,5 h oglądania Marta zawołała mnie na kolację. Gdy wszedłem do kuchni wszystko wyglądało przecudnie, a jeszcze lepiej smakowało
-No Martuś, kucharką to ty jesteś perfekcyjną - powiedziałem wkładając talerze do zmywarki
-A dziękuje, czekam teraz aż ty się popiszesz.
-Oj to nie wiem czy się doczekasz?
-Osz ty - powiedziała dziewczyna i wbiła mi palce w brzuch.
Po zakończeniu sprzątania, była już 19, więc postanowiłem już wracać do domu.
-Gdzie się wybierasz?
-Do domu, późno już, a chcę jutro z rana załatwić potrzebne badania do operacji.
-A czy mógłbyś zostać? - spytała się niepewnie Marta
-No jeśli ty się zgodzisz.
-Chodź na film.
Usiedliśmy na kanapie,a Marta włączyła "Step up 2". Zanim zaczęliśmy oglądać najpierw dziewczyna poszła się wykąpać a później ja:
-Halo, nie będzie ci przeszkadzało jeśli będę w samych bokserkach? - zapytałem z łazienki
-Spoko luz wchodź śmiało.
Gdy wyszedłem z łazienki i pojawiłem się w salonie Marta spojrzała na mnie i delikatnie przygryzła wargę, na co ja odpłaciłem zalotnym uśmiechem. Usiadłem obok niej na kanapie i zaczęliśmy oglądać film. W pewnym momencie Marta wyłączyła film i spojrzała mi głęboko w oczy:
-Kocham cię wiesz?
-Jasne, że wiem kicia. ja ciebie też kocham.
-Ma pytanko.
-Mów śmiało.
-Mogę się do ciebie przytulić?
-Ty się jeszcze pytasz? - powiedziałem i przytuliłem ją.
-Cholernie mi tego brakowało Wrona!
-Teraz będzie tak zawsze, obiecuję ci to. - powiedziałem i wtuleni w siebie zasnęliśmy 


sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 22

Perspektywa Marty:
Od pół godziny siedzę w szpitalu i czekam aż Andrzejowi zrobią wszystkie niezbędne badania. Bardzo się o niego boję. Mam nadzieje, że wszystko będzie w porządku i, że to nic poważnego. Siedząc tak i rozmyślając zauważyłam wysiadających z windy Karola i Olę do których zadzwoniłam po drodze do szpitala.
-Hej Martuś - Ola przywitała się ze mną , a potem przywitałam się z Karolem.
-Cześć, jak Andrzej? Wiadomo już coś? Co on znowu chciał coś sobie zrobić? - spytał przerażony Karol
-Nie, spokojnie. Kroi warzywa i nóż mu tak zjechał że przeciął sobie żyłę, ale lekarze z karetki powiedzieli mi, że to nie jest głęboka rana. 
-Ale skąd masz pewność, że on nie zrobił tego celowo?\
-Bo ja u niego byłam i...
-Czekaj, czekaj - wtrąciła się Ola - masz nam coś do powiedzenia?
-Tak, wybrałam Andrzej bo go na prawdę kocham. - uśmiechnełam się lekko.
-No nareszcie jesteście razem.
-Na razie nie jesteśmy, po prostu wyznaliśmy sobie wszystko, a dalej to nie wiadomo co jeszcze.
Gdy skończyłam mówić z sali wyszedł lekarz.
-Witam, z panem Andrzejem wszystko już w porządku, ale niestety znowu został naruszony mięsień nadgarstkowy i musimy teraz czekać z decyzją lekarza fizjoterapeuty na operacje, a tymczasem jedna osoba może wejść do pana Wrony.
-Dobrze dziękujemy - powiedział Karol - Marta idź - uśmiechnął się do mnie i usiadł obok Oli.
Gdy weszłam do sali Andrzej leżał z głową odwróconą w stronę okna, nadgarstek miał zabandażowany i podłączoną kroplówkę.
-Mogę - spytałam niepewnie na co on zwrócił swój wzrok na mnie
-Oczywiście, że tak.
Usiadłam na krzesełku obok łóżka na którym leżał Wroniasty
-Jak się czujesz? 
-A jak ma się czuć człowiek, którego marzenia legły w gruzach i nic mu wiecznie nie wychodzi? - zapytał mnie ze łzami w oczach
-Przestań tak mówić! Będziesz spełniać dalej swoje marzenia i dalej będziesz szczęśliwy!
-Mam nadzieję, ale mam do ciebie prośbę.
-Jaką?
-Bardzo bym chciał, żebyś ty też była moim szczęściem, bo jesteś moim największym marzeniem. To co może spróbujemy jeszcze raz od nowa, bardzo mi na tym zależy, na tobie mi zależy. - złapał mnie za rękę i usiadł na łóżku
-Andrzej ja, ja bardzo tego pragnę. 
-Kocham cię Marta.
-Ja ciebie też Andrzej.
Siatkarz spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował.
-Martuś, mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.
-No mów - uśmiechnęła się 
-Jutro wychodzę ze szpitala, przyjedziesz po mnie?
-Oczywiście, że tak. Ale teraz już muszę lecieć bo za pół godziny mam pierwszy wykład, gdyż od wczoraj zaczęłam studia.
-Jestem z ciebie dumny - pocałował mnie w policzek, a ja wyszłam z sali

Perspektywa Andrzeja:
Nie wierzę w to co się teraz dzieję ten cholerny nadgarstek, który krzyżuje mi całe plany i marzenia siatkarskie to jakaś porażka, ale mam wreszcie przy sobie osobę, która będzie mnie wspierała i bardzo mocno ją kocham. Gdy tak rozmyślałem do sali wszedł Karol.
-Hej chuderlaczku, wchodź śmiało.
-Dobra dobra mistrzu, co tam u ciebie?
-Nareszcie mam Martę.
-Pytam się o ten nadgarstek, czy ty znowu chciałeś coś sobie zrobić?
-Nie no coś ty, pogięło cię? To było niefortunne zdarzenie. Stary ja teraz mam dla kogo żyć i nigdy już nie będę chciał się zabić.
-To dobrze Endrju. A teraz mów co i jak z Martą?
-Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.
-No to jesteście już razem tak?
-Na razie tak nieoficjalnie, będziemy teraz starali się wszystko odbudować.
-Na pewno wam się uda. Wy jesteście dla siebie stworzeni, mówię ci, że to widać na kilometr.
-Dzięki Karol za to, że jesteś i zawsze mnie wspierasz. Jesteś na prawdę wspaniałym przyjacielem.
-Ty też Andrzej, ty też. A tak poza tym to kiedy wychodzisz?
-Jutro rano, Marta po mnie przyjedzie.
-No to elegancko. Mam nadzieję, że pojawisz się na wieczornym treningu.
-Nie wiem stary, chyba nie dam rady - westchnąłem i posmutniałem na myśl o siatkówce
-Dobra nie namawiam cię tylko wiesz, że kiedyś musisz przyjść i kontynuować rehabilitację.
-Wiem i chcę. Tylko jeszcze nie teraz. Muszę odpocząć psychicznie.
-Rozumiem stary nie martw się - Karol uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
-Teraz muszę trochę czasu poświęcić dla Marty, bo nie chcę drugi raz jej stracić.
-To może niech ona z tobą zamieszka.
-Karol, za wcześnie na takie coś. Musimy znowu do siebie się zbliżyć i teraz tylko na tym mi zależy.
-No jak tam chcesz wiesz przecież że ja zawszę i w każdej decyzji będę cię wspierał.
-Wiem, a ty czasem nie masz wieczornego treningu ?
-O cholera, dobra lecę bo i tak się na pewno spóźnię  będę musiał robić 10 dodatkowych kołek. Na razie. 
Zaśmiałem się z przyjaciela i sięgnąłem po telefon, żeby napisać SMSa do Marty:
-Jutro wychodzę o 8.
-Będę o 7:30 ;)
-Nie musisz :) A tak poza tym to kolorowych snów księżniczko :*
-Nawzajem wąsaty :D :*
-Ej ej ej hamuj się młoda damo ;)
-Tak jest kapitanie, jutro zabiorę cię w  pewne fajne miejsce. Dobranoc mistrzu :*
-Kocham cię księżniczko <3
-<33333
Z uśmiechem odłożyłem telefon na stolik i po kilku minutach zasnąłem.





niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 21

Cześć! :)
Na początku chcę was przeprosić, że tak dłuuugo musieliście czekać na nowy rozdział. Ja po prostu miałam duży zapiernicz i najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu. Jeszcze raz was serdecznie przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie i nadal będziecie czytać i komentować. Od dzisiaj postaram się, żeby rozdziały były dodawane w każdy piątek :*
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dwa tygodnie później.
Perspektywa Marty:
Był już koniec października, dni stawały się coraz krótsze i chłodniejsze. Wstałam niechętnie z łóżka, mimo tego, że dzisiaj już piątek. Zarzuciłam na siebie szlafrok, i skierowałam się do kuchni. Tam zjadłam śniadanko, po czym pozmywałam i poszłam się ubrać. Widząc przez okno pochmurną pogodę postanowiłam ubrać się cieplej więc wybrałam ten zestaw. Gdy byłam już gotowa zobaczyłam że jest dopiero 7:45, a ja pracę zaczynam o 8:30. Postanowiłam wypić kawę. Gdy delektowałam się gorącym napojem, postanowiłam napisać do Pawła, gdyż przez te dwa tygodnie Andrzej i Paweł dali mi czas na wybór. Ja chyba już wiem kogo moje serce kocha, więc muszę ich o tym poinformować, lecz niestety dla jednego z nich ta informacja nie będzie przyjemna. Umówiłam się z Zatim o 15:30 w galerii. Patrząc na zegarek, założyłam buty i wyszłam do pracy. 

Perspektywa Pawła:
Wstałem dzisiaj wyjątkowo wcześnie, bo już o 7:15. Zjadłem śniadanie i włączyłem telewizor, gdyż dzisiaj nie mieliśmy porannego treningu. Po około 15 min mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz:Marta <3. Odebrałem i gdy skończyliśmy rozmowę, byłem bardzo ucieszony, ponieważ Marta ma mi coś ważnego do powiedzenia. Mam nadzieję, że podczas tych 2 tygodni bardzo mocno się zastanowiła, i jestem dobrej myśli, że to mnie wybrała. Pełen energii, ubrałem się i zacząłem sprzątać w domu. O 11:30 wyszedłem na popołudniowy trening. W szatni nie mogłem usiedzieć, gdyż nie mogłem się doczekać spotkania z Martą. Jednak zastanawiało mnie jedno dlaczego tylko ja jestem uśmiechnięty?
-Chłopaki trochę radości, dzisiaj piątek weekendu początek!! - zobaczyłem zdziwione miny kumpli
-No co wy tacy dzisiaj nie fajni?
-To tu nic nie wiesz? - spytał się Piechocki
-A co mam niby wiedzieć? Stało się coś?
-Oj stało, stało - powiedział ze smutną miną Karol
-Mówcie, kurwa chłopaki - spojrzałem błagającym wzrokiem na kolegów.
-Andrzej, zerwał mięsień w ręce, i to ten który miał przecięty wtedy kiedy chciał się zabić. - powiedział łamiącym się głosem Kłos.
-Co? Czyli,że...
-Tak, są bardzo małe szanse na powrót Andrzeja do gry - powiedział Facundo.
-Ja pierdole. Czemu mi wcześniej o tym nie powiedzieliście?
-Dobra Zati, chodź na trening - powiedział Mariusz i zniknął za drzwiami. 
Po skończony treningu, który się trochę przedłużył była już 15:15. Nie miałem czasu wracać się przebrać więc od razu pojechałem do kawiarni po drodze kupując dla Marty drobny prezent. Będąc na miejscu z oddali zobaczyłem siedzącą dziewczynę. 
-Cześć Marta- uśmiechnąłem się mile i pocałowałem ją w policzek
-Hej. 
-No to co zamawiamy coś?
-Ja dziękuję. Poprosiłam cię o to spotkanie ponieważ przemyślałam to wszystko i już jestem pewna, kogo kocham.
-No to mów, bo już się niecierpliwię - powiedziałem z uśmiechem.
-Paweł, ja kocham tylko jedną osobę, a jest to Andrzej, przykro mi, ale przez te 2 tygodnie on mi ciągle siedział a w głowie i nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę. Ja nad tą decyzją myślałam dniami i nocami. Jesteś na prawdę wspaniałym facetem i mam nadzieję, że znajdziesz dziewczynę która będzie cię w 100% kochała, bo na prawdę na to zasługujesz.
-Rozumiem Marta, na prawdę rozumiem - spuściłem głowę w dół i chwilę się zacząłem nad tym wszystkim zastanawiać.
-To może ja już pójdę.
-Nie, poczekaj - zatrzymałem dziewczynę- możemy być przyjaciółmi? Ty jako jedyna zawsze mnie wysłuchałaś, pomagałaś...
-Oczywiście, że tak Zati! - Marta rzuciła mi się na szyję - cieszę się, że tak to przyjąłeś. - powiedziała z uśmiechem 
-Mam coś jeszcze dla ciebie, i bardzo bym chciał żebyś to nosiła, to zawsze i w każdej sytuacji będzie ci przypominało, że masz mnie - powiedziałem z uśmiechem i wręczyłem prezent Marcie.
-O matko... jest piękny, jesteś wspaniały Paweł - Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła mnie.
-Okej panno Nowak , to leć oznajmić dobrą nowinę Wronce. - uśmiechnąłem się szeroko
-Lecę, lecę panie Zatorski - pocałował mnie w policzek i wyszła z kawiarni, a ja wtedy przypomniałem sobie, że Andrzej na pewno jest załamany, no ale może Marta nie będzie zła, że jej nie powiedziałem.

Perspektywa Marty:
Szczęśliwa i radosna, szłam z naszyjnikiem od Pawła w stronę bloku, w którym mieszkał Andrzej. Nie mogłam doczekać się kiedy go zobaczę. Będąc pod odpowiednim budynkiem, wzięłam głęboki oddech i weszłam do klatki schodowej. Znajdując się pod drzwiami nr.8 czułam jak serce wali mi coraz mocniej. Nacisnęłam dzwonek i po paru minutach oczekiwania w drzwiach pojawił się Andrzej, wyglądał na smutnego? Przybitego?
-Marta? - spytał przecierając oczy
-Tak,mogę wejść? 
-Jasne, wchodź. - powiedział z wymuszonym uśmiechem 
Weszłam do środka i zobaczyłam mega wielki bałagan. Wszędzie walały się ubrania,które Wronka teraz zbierał. W kuchni było jeszcze gorzej, zauważyłam również porozrywana zdjęcia z meczów Andrzeja, a za kanapą dużą ilość pustych butelek po alkoholu. Złapałam Andrzeja za nadgarstek i spojrzałam na niego, w jego oczach widziałam cierpienie i smutek
-Andrzej, co się stało?
-Nic, to tylko bałagan - odpowiedział wymijająco 
-Tak, na pewno, a ten alkohol?
-No bo mała imprezka była.
-A te porozrywane zdjęcia?
-Nie ważne - powiedział i wstał z kanapy.
Złapałam go za rękę i spojrzałam mu w oczy. Wrona usiadł i wbił wzrok w podłogę.
-3 dni temu, na treningu zerwałem mięsień w ręce i to ten który miałem przecięty, od razu pojechałem do szpitala, a tam powiedzieli mi, że tak zniszczony mięsień prawdopodobnie już nie będzie w pełni sprawny co w zawodzie siatkarza wyklucza mnie z dalszej gry. - powiedział załamanym głosem, a mnie totalnie zatkało - A tak w ogóle to po co tutaj przyszłaś?
-Ja już podjęłam decyzję.
-Okej, nie martw się zawszę będziemy przyjaciółmi, i pamiętaj masz być szczęśliwa z Pawłem.
-Co?? O czym ty gadasz? Ja wybrałam ciebie.
-J-jak to?
-Tak to - uśmiechnęłam się i pocałowałam zdezorientowanego Andrzeja.
-Teraz wierzysz Wronka?
-Kocham cię Marta najbardziej na świecie.
-Ja ciebie jeszcze bardziej. - powiedziałam i przytuliłam się do siatkarza. 
-Wiesz co Andrzej, idź zrób coś do jedzenia, a ja ogarnę ten syf.
Gdy Andrzej poszedł do kuchni, ja zaczęłam składać ubrania i zbierać porozrzucane zdjęcia , gdy nagle usłyszałam krzyk - JA PIERDOLE!-
Szybko wbiegłam do kuchni i zobaczyłam, że Wrona trzyma się za nadgarstek i zaciska zęby z bólu.
-Co się stało? 
-Pierdolony nadgarstek! Zadzwoń na pogotowie okej?
Jak najszybciej wezwałam karetkę, która już po 10 minutach była na miejscu. Andrzeja szybko zabrali, a ja wzięłam jego kluczyki i ruszyłam w kierunku szpitala.