Perspektywa Marty:
Następnego dnia przebudziłam się około godziny 9. Andrzej spał w salonie dlatego od razu poszłam sprawdzić czy jeszcze śpi. Gdy zeszłam na dół usłyszałam podśpiewywanie siatkarza w kuchni. Stanęłam po cichu w progu i przyglądałam się chłopakowi, który tańczył i robił śniadanie. Miał na sobie tylko bokserki więc wyglądał bardzo seksownie. Teraz widzę jak strasznie mi go brakowało.
-Pięknie tańczyć i śpiewasz też niczego sobie - powiedziałam na co on gwałtownie się odwrócił
-Wystraszyłaś mnie - podszedł do mnie - ale i tak cię kocham- powiedział i pocałował mnie.
-Ja ciebie też, a co na śniadanko kucharzu?
-Jajecznica z szynką i brokułami, zaraz podam do stołu więc proszę usiąść - wyszczerzył się.
Gdy jedliśmy śniadanie zauważyłam, że Andrzej jest trochę przybity
-Andrzej co się dzieję?
-No bo wiesz są święta i...
-Tak jedź do rodziców kochanie. - powiedziałam i złapałam środkowego za dłoń
-Ale jedziesz ze mną.
-Kochanie, jesteśmy razem do wczoraj chyba na to za wcześnie.
-Przecież oni cię znają, a poza tym wczoraj zanim tutaj przyjechałem byłem z u nich z Edytą i nie mogłem już tego znieść że ciebie nie ma i przyjechałem.
-J-jaką Edytą?
-Byliśmy razem trochę, ale nie kocham jej, ty tylko się dla mnie liczysz.
-Dobrze, ufam ci przecież.
-No to jak? Bo ja powiedziałem tacie, że wrócę do nich z najważniejszą osobą w moim życiu.
-No dobrze skarbie, pojadę.
-Na prawdę!?? Tak bardzo cię kocham - wykrzyczał i podniósł mnie z krzesełka. - idź się już przygotowywać bo za 2 godziny chce żebyśmy wyjechali okej?
-Tak jest Wrona! - powiedziałam i szybko popędziłam do sypialni.
Wybrałam odpowiedni strój oraz szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż. Gdy byłam już gotowa udałam się do salonu gdzie czekał na mnie już wystrojony Andrzej
-Marta wyglądasz przepięknie - powiedział i złożył pocałunek na moim policzku
-Ty również Andrzejku. To co jedziemy?
Perspektywa Andrzeja:
Po 15 min. wsiedliśmy do samochodu i wyruszyliśmy.
-Kochanie a jak z tobą i Karolem? - spytała nagle Marta
-Nie wiem. Nie mam pojęcia, zawiódł mnie bardzo, przez niego mogłem cię stracić.
-Wasza przyjaźń przecież byłą taka wspaniała.
-No właśnie. była.
-Proszę cię musisz z nim porozmawiać.
-Dobrze kochanie, obiecuję ci, ale po świętach okej? Wszyscy razem ja ty Ola i Karol się spotkamy zgoda?
-Świetny pomysł. Wiesz co strasznie mi brakowało rozmów z tobą.
-Mi również, obiecuję ci że kiedy wrócimy od moich rodziców, to usiądziemy na kanapie i będziemy cały dzień tylko razem.
-Boję się Andrzej.
-Moich rodziców? Przecież 5 lat temu cię uwielbiali.
-Nie tego. Boję się, że znowu nam się nie uda, ja... ja bym już tego nie przeżyła.
Zatrzymałem auto i przytuliłem Martę.
-Kochanie uwierz mi teraz nam wyjdzie i będziemy razem już zawsze, bo nie ma takiej siły która zniszczyła by nasze uczucia rozumiesz? Jesteś dla mnie tlen, a jak wiesz bez niego się umiera.
-Jesteś najwspanialszy kocham cię. - powiedziała i wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
-To co żabciu możemy już jechać.
-Tak.
Po 30 min. byliśmy pod moim domem rodzinnym. Widziałem po minie Marty, że jest zestresowana więc złapałem ją za rękę. Po chwili czekaliśmy pod drzwiami aż ktoś otworzył drzwi.
-No jesteś Andrzejku - powiedziała mama a zaraz za nią pojawił się ojciec
-Mamo, tato przyjechałem tutaj z całym moim światem. Pamiętacie Martę?
-Oczywiście, że tak synku - powiedzieli jednocześnie
-Dzień dobry państwu - przywitała się nieśmiało Marta
-Tak się cieszę synu, że jesteś szczęśliwy. Na prawdę piękna z was para. - powiedział z uśmiechem ojciec.
Po zjedzeniu kolacji i rozmowach pełnych śmiechu moi rodzice chcieli znać całą moją i Marty historię, chcieli się dowiedzieć jak się znowu spotkaliśmy i co było dalej, więc opowiedzieliśmy im wszystko.
-Oj dzieciaki, taka miłość zdarza się tylko raz w życiu i musicie pamiętać, że należy ją pielęgnować i szanować. Nie można mieć z życiu i w związku rutyny bo ona potrafi wszystko zniszczyć, ale wy dużo przeszliście więc na pewno będziecie się kochać długie lata.- wygłosiła monolog moja mama, a ja kontem oka spojrzałem na Martę która się momentalnie uśmiechła.
Perspektywa Marty:
-To ja już będę powoli sprzątać a wy sobie idźcie z ojcem do salonu. - powiedziała mama Andrzeja
-To ja pani pomogę - powiedziałam z uśmiechem
-Nie pani lecz mama okej?
-Okej, ale my na razie...
-Martuś moja droga, ja wiem, że do ślubu jeszcze daleka droga. Ale też wiem, że Andrzejek na pewno się z tobą ożeni bo cię kocha i dlatego masz mówić do nas mama i tata.
-Ostatnio jakoś nie wyszło nam z Andrzejem.
-Byliście za młodzi i za głupi. To jest los kochana skoro po 5 latach się spotykacie i nadal widać w waszych oczach płonącą miłość. Znam mojego syna i widzę, że teraz jest szczęśliwy.
-Mam nadzieję, bo ja go bardzo kocham.
-Martuś, pamiętaj że zawsze i w każdej sytuacji będziesz mogła zadzwonić lub przyjechać, będę dla ciebie jak matka bo po tym co opowiedzieliście wiem, że łatwo nigdy nie miałaś. - powiedziała i dała mi swój numer telefonu.
-Bardzo pani,.. znaczy dziękuję mamo.
-A teraz bierz Andrzeja i zmykać do spania bo już po 12.
Jak mama kazała tak też zrobiłam. Po chwili byliśmy w pokoju. Andrzej rozebrał się do bokserek i położył się na łóżku, a ja nie wiedziałam co robić.
-Idziesz spać czy będziesz tak myślała?
-Tak, tak idę- powiedziałam nie pewnie
-No to rozbieraj się i wskakuj - poklepał miejsce obok siebie
-Już, już - powiedziałam i spuściłam głowę.
W tym momencie podszedł do mnie Andrzej i kucnął przy mnie:
-Ej co jest - popatrzył mi w oczy - chodź - złapał mnie za rękę
-Ja... - spojrzałam na niego nie pewnie
-Haha no coś ty? Nie gadaj, że wstydzisz się rozebrać do bielizny?
-Ja... - poczułam jak do moich oczu wchodzą łzy
-Cii, przepraszam nie chciałem się zaśmiać. Skarbie, nie musisz się mnie wstydzić, a tym bardziej bać. Zaufaj mi.
-Ufam ci.
-To chodź.
Rozebrałam się do bielizny i wskoczyłam szybko pod kołdrę
-Kochanie wyglądasz bardzo seksownie, chciałbym pokazać ci jak bardzo cię kocham.
-Andrzej, nie jestem jeszcze gotowa... przepraszam
-Nie musisz, rozumiem cię, będę czekał tyle ile ci potrzeba
-Kocham cię najbardziej na świecie
-Ja ciebie też
Po chwili wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Widać, że przeszli wiele, ale miłość między nimi silna i powinni być nareszcie szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział: www.lot-po-nasze-zycie-marzenia.blogspot.com
UsuńMoże wreszcie będą szczęśliwi, już na zawsze :) świetny rozdział. Czekam na następny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowe rozdziały
UsuńŻycie nie zawsze jest takie jak chcemy.
http://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com/?m=1
Droga do sukcesu nie jest wysłana różami.
http://dosukcesuniemadroginaskroty.blogspot.com/?m=1
Ps. Proszę informuj mnie o nowościach :)
Nareszcie wszystko jest dobrze <3
OdpowiedzUsuńWidać, że Andrzej i Marta bardzo się kochają *.*
Tylko przeważnie, jak już jest dobrze, to później coś musi się popsuć..
Oby tym razem tak nie było :D
Rozdział jest cudowny! *.*
Czekam na następny! :]]]]
Pozdrawiam! :*
Hmmm...podoba mi się. Przeczytałam i ani razu nie miałam ochoty przerwać, więc duży plus! Masz niezły styl pisania.
OdpowiedzUsuńCo do błędów, musisz zwrócić uwagę na powtórzenia, bo czasami się zdarzały. (Ale to mi nie przeszkadzało, tylko informuje:))
Ps. Serdecznie zapraszam Cię na mojego bloga:
Adres. zpk13.blogspot.com
Nie jest on związany z siatkówką, ale mam nadzieje, że wpadniesz, poczytasz i skomentujesz :)
Pozdrowonka!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń